Większość znowu przegra, czyli albo-albo

Paweł Kasprzak, odpowiadając na mój tekst „Większość znowu przegra?” zaproponował „wspólne myślenie” nad polskimi problemami w kontekście wyborów prezydenckich. Ze względu na zawiłe linie rozumowania Kasprzaka nie jest to łatwe zadanie. Odpowiadając, chciałbym najpierw przypomnieć tezę Wittgensteina, że wszystko, co w ogóle da się powiedzieć, da się powiedzieć w sposób prosty. I widać, że Kasprzak – jako najlepszy mówca wiecowy w Polsce – potrafi tę zasadę stosować w praktyce. Jego artykuł „ALBO „JEBAĆ PIS!”, ALBO DEMOKRACJA” jest bogatym źródłem informacji, ale trudno z nim polemizować

Widać jednak, że w sprawie istotnej zgadzamy się, co zawarte zostało w zdaniu tworzącym lid jego artykułu: „Da się wygrać wybory prezydenckie, jeśli postulaty skierujemy przeciw obydwu wrogim blokom politycznym. Jeśli otwarcie powiemy dość partyjnej polityce wzmagającej polski konflikt.”

Aby nie komplikować bardziej problemów, odsyłam więc do propozycji zawartych w obu artykułach, natomiast tutaj – odpowiadając Kasprzakowi – przedstawiam kilka tez wyjaśniających i rozszerzających niektóre wątki.


_____

PRZECZYTAJ TEKST Waldemara Sadowskiego Większość znowu przegra?

PRZECZYTAJ TEKST Pawła Kasprzaka Albo „jebać PiS!”, albo demokracja. „Tertium non datur”, dlatego przegrywamy

_____


1. Występuję tu także jako wyborca Pawła Kasprzaka w wyborach do Senatu w Warszawie w Okręgu 44, gdzie wystartował w ostatniej chwili jako kandydat niezależny przeciwko kandydatom PO i PiS. Nie wygrał, ale uzyskał poparcie aż 71 285 wyborców. Z moich pobieżnych obserwacji wynika, że głosowali na niego obywatele o poglądach konserwatywnych, liberalnych i lewicowych, a łączyła ich niechęć do partiokracji. To z tego powodu i w ich imieniu Kasprzak powinien w wyborach prezydenckich aktywnie wesprzeć kandydata niepartyjnego. Dzięki temu tamte głosy nie będą zmarnowane.

2. Zarówno Obywatele RP, jak i Kasprzak, podejmują od dawna próby rozszerzenia partycypacji obywatelskiej w procesach demokratycznych, ale odbijają się ciągle od murów partyjnych. I mimo tego – co mnie dziwi – wręcz domagają się obecnie, aby system wyłonił w prawyborach prezydenckich kandydata partyjnego. W obecnej sytuacji wybory prezydenckie to przecież zawoalowana wersja wyborów partyjnych. A pojawiła się właśnie rzadka okazja, aby wzmocnić jedynego jak dotąd rozsądnego kandydata nie powiązanego z oligarchiami partyjnymi – nawet jeżeli to poparcie zaistniałoby tylko w pierwszej turze. Postulaty demokratyzacji i odpartyjnienia państwa byłyby bowiem ważnym tematem w kampanii.

3. W zamian za aktywne poparcie kandydata niepartyjnego przedstawiciele ORP i innych organizacji obywatelskich powinni się znaleźć – w razie wygranej – w kancelarii lub wśród doradców prezydenta. Z jednej strony byłoby to wzmocnienie tej instytucji, z drugiej dałoby wpływ na realne decyzje polityczne. Na przykład referenda oraz izby i panele obywatelskie.

4. Niezależnie od poparcia w pierwszej turze, w drugiej turze można przenieść całe poparcie na kandydata demokratycznego – skąd by on nie pochodził.

5. Proponowane postulaty są o tyle istotne, że gry polityczne, do których by musiało dojść, byłyby oparte na kilkunastu prostych zapisanych tezach, a nie tylko na gabinetowych gierkach personalnych. Abyśmy jako wyborcy wiedzieli, dlaczego głosujemy na prezydenta niepartyjnego i abyśmy mieli podstawę do kontroli późniejszych działań tej instytucji.

6. Demokracja to sposób podejmowania decyzji przez podmioty zbiorowe. Postulaty i konsensus opozycji, który proponuję, dotyczy głównie procedur podejmowania wspólnych decyzji, a nie samych treści decyzji, a więc spraw socjalnych, światopoglądowych, gospodarczych i innych merytorycznych rozstrzygnięć. Powinniśmy przywrócić, a nawet poprawić, zdolność ustroju do podejmowania mądrych zbiorowych regulacji. Nie postuluję więc na przykład, aby przyznać środki na godne wynagrodzenie matkom czy ojcom opiekującym się niepełnosprawnymi dziećmi zamiast na Polską Fundację Narodową i inne fanaberie, chociaż byłby to słuszny postulat, bo o tym powinien jednak decydować naprawiony system.

7. Proponuję, aby używać funkcjonalnego pojęcia demokracji – jest to ustrój, który gwarantuje w praktyce co najmniej następujące elementy: (1) wolne i uczciwe wybory, (2) wolności obywatelskie, w tym głównie wolność słowa, zrzeszania i zgromadzeń oraz (3) rządy prawa.

8. Kasprzak porusza w wielu miejscach problemy związane z diagnozą obecnej sytuacji społecznej. Źródła tożsamości wielu grup Polaków tkwią ciągle jeszcze w stuleciach poddaństwa, gdy ogromna większość ludności – „tutejszych”, a nie Polaków – była de facto niewolnikami. Systemy wartości wyborców PiS-u, a więc polskiego populizmu, hartowały się dodatkowo w zapomnianych latach 1944 – 1947/56. Odsyłam tu do dwóch ważnych i przejmujących książek profesorów Uniwersytetu Warszawskiego Marcina Zaremby „Wielka Trwoga” i „Prześniona rewolucja” Andrzeja Ledera. Sądzę, że u źródeł polskiej kultury politycznej leży pierwotny stan walki każdego z każdym, jak w modelu Hobbesa, która rozgrywała się na „skrwawionych Ziemiach”. Po unicestwieniu klasy ziemiaństwa, mieszczaństwa żydowskiego i większości inteligencji przez totalitaryzm niemiecki i rosyjski, pozostała klasa chłopskich pół-niewolników, która brała udział w morderczej wojnie domowej każdego z każdym. Marcin Zaremba w swojej książce twierdzi, że drugim zagrożeniem dla bytu narodowego w latach 1944 – 47 był właśnie powszechny bandytyzm. I nie chodzi tu o działania AK, czy nawet NSZ, lecz o zwyczajny bandytyzm kryminalny. To są istotne źródła polskiej tożsamości, o czym wolimy nie wiedzieć. Rewolucja „Solidarności” była pierwszą, częściowo tylko udaną próbą stworzenia nowoczesnego społeczeństwa, połączonego tkanką zaufania. Być może obecne zawirowania są szansą na dokończenie tamtej godnościowej rewolucji, z której wyłoni się sprawiedliwe społeczeństwo i dobrze zorganizowane europejskie państwo.

9. Kilka wątków w moim artykule, z którymi polemizuje Kasprzak jest nawiązaniem do tez opisanych w moich wcześniejszych tekstach w Obywatele.News i Studio Opinii (np. „Faszyzm polski”, „Jeszcze demokracja nie zginęła”, „Nacjonalizm polski i światowy”, „Wojna miejsko-wiejska”).

Nie podejmuję też polemiki w sprawach bardziej skomplikowanych dotyczących szczegółów diagnozy i opisów stanu faktycznego, gdyż zdaję sobie sprawę, że wielu rzeczy nie wiemy, wielu rzeczy nie rozumiemy i w dużej mierze jesteśmy też wykonawcą ślepych sił historii i ewolucji. Dlatego postulaty i działania powinny być w takim samym stopniu asertywne, co pokojowe i tolerancyjne.

fot. Pixabay

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »