Dzisiaj, po wstępnej dyskusji z początku tygodnia, Komisja Europejska powinna zaakceptować polski Krajowy Plan Odbudowy. W czwartek przyjęty przez Komisję Krajowy Plan Odbudowy ma przywieźć do Warszawy szefowa KE Ursula von der Leyen. „Dobrze to, czy źle?” – to nie jest poprawnie zadane pytanie. Należy zapytać się: „Co będzie dalej…”
Po latach naruszania przez polskie władze podstawowych zasad traktatów Unii Europejskiej, po wyrokach TSUE, po mocowaniu się PiS-u z przyjętą przez Unię zasadą „pieniądze za praworządność” prawdopodobnie Unia „machnie na nas ręką” i pójdzie dalej. Wiele komentarzy ogniskuje się na cwaniactwie PiS-u w „oszukiwaniu” Unii, osiągnięte przez pozorne zmiany w formule działania zdominowanego przez władzę, pozbawionego waloru niezależności i niezawisłości „dereformowanego” systemu sądownictwa, a szczególnie sposobu dyscyplinowania i karania niezależnych, pracujących zgodnie z prawem, w tym z Konstytucją, sędziów. Ekscytują się też pozornym sporem między „dobrym” Kaczyńskim a „złym”, antyunijnym Ziobro, co jest zupełnie pozbawione sensu, bo Ziobro jest jedynie wykonawcą planu politycznego Kaczyńskiego. Gdyby było inaczej przez siedem lat nie robiłby tego, co robi.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Algorytm porażki
W Unii wiedzą bardzo dobrze z czym i kim mają do czynienia. Nie wymaga przecież jakiejś nadprzyrodzonej przenikliwości czy specjalistycznych wydziałów uniwersyteckich, które zresztą mają, by widzieć i rozumieć, jaki system władzy Kaczyński organizuje w Polsce. Jeżeli zgodzą się na pisowe propozycje rozwiązania „problemów z praworządnością i respektowaniem traktatów”, to jedynie dowód, że dzielą sprawy na „ważne” i „ważniejsze”. Niepozbawiona sensu jest teza, że wola „gaszenia” konfliktów wobec potrzeby „jedności” Unii w obliczu wojny w Ukrainie jest teraz „ważniejsza” niż „umiarkowany autorytaryzm” w Polsce.
Różnice między dzisiejszą Polską a innymi państwami i Unią są tak duże, że problemy, które one generują zabierają zbyt wiele energii, przeszkadzają w prowadzeniu skutecznej polityki więc schowajmy je do szafy i róbmy swoje. Zapłaćmy, bo „państwu frontowemu” pieniądze są potrzebne, w końcu to Ukraina i Polska dzieli nas od Rosji.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Porozumienie dla Praworządności wzywa Senat RP do ochrony polskiej racji stanu!
Musimy pamiętać, że praworządność w Polsce to przede wszystkim nasza sprawa, nasze zadanie i nasz interes. Z pewnością Unia nas w tej sprawie nie opuści, ale za nas tego problemu nie rozwiąże. Tak mówią traktaty. Teraz, prawdopodobnie, pójdzie na kompromis. W mojej opinii – „machnie na nas ręką”, ku zadowoleniu wielu a zarazem „kupi dla nas trochę czasu’, byśmy sami rozwiązali nasze problemy.
Kaczyński liczy na to, liczy też na potrzebne władzy unijne pieniądze. Ale to nie wszystko… Z pewnością zrobi wszystko, by Unię przedstawiać w złym świetle i budować antyunijne nastroje. Nasze ewentualne „narzekania” i „obrażanie się” na Unię za ten, dla wielu zbyt daleko idący, kompromis z autorytarną władzą będzie jedynie paliwem dla tej polityki. To warto pamiętać zanim zbyt pochopnie ocenimy działania Unii. Spójrzmy na sprawę z perspektywy innych państw członków Unii Europejskiej i perspektywy dalszej integracji. Czy obejmie ona Polskę? – to zależy od nas i naszej woli. Dzisiejsze władze jej nie mają i Unia robi to, co w tej sytuacji jest rozsądne – machnęła na tych, którzy „nie chcą” być w środku ręką i pozostawiła wybór nam. Tak rozumiem prawdopodobny „kompromis” między UE a Kaczyńskim.
Za tę sytuację w pełni odpowiedzialny jest PiS i my, którzy pozwoliliśmy, by Kaczyński zawłaszczył państwo i naruszył podstawy dotychczasowej polityki – integrację europejską. Zgadzam się też z opinią Dominiki Wielowieyskiej i Pawła Wrońskiego, że odwracanie się Polski i Węgier plecami do Unii, mimo gołosłownych zapewnień Dudy i Morawieckiego, nie służą Ukrainie i jej europejskich aspiracji. Dają mnóstwo „twardych” argumentów, że świat wartości i polityka w naszych krajach różnią się istotnie od siły i zakresu spójności państw europejskich. To wszystko jest w tle jutrzejszej decyzji o przyjęciu lub nie przez Unię polskiego KPO.
fot: Ursula von der Leyen – Le Tempe
- Paweł Bujalski – polityk, samorządowiec, przedsiębiorca, wiceprezydent Warszawy w latach 1994–1999.
Tekst opublikowany został na pawelbujalski.blog