Polityka: analizy, dyskusje, program

Nasze teksty mają ambicję służyć głębokiej politycznej zmianie. Chcemy, by media organizowały opinię publiczną i reprezentowały ją wobec polityków -- nie tylko rządzących. Chcemy również, by stały się miejscem rzetelnej debaty, w której wykuwa się wizja lepszej Polski, Europy i świata.

Celem jest obywatelskie społeczeństwo

Bez debaty polityka nie jest możliwa. Bez debaty publicznej niemożlliwa jest polityka demokratyczna. Bez mediów jako czwartej władzy w państwie nie ma mowy o demokracji, której instytucje należą do obywateli.

Wyobraź sobie, że zamiast bojkotować Orlen, który uczestniczy w zamachu na niezależne media, co dziesiąty wyborca opozycji przeznacza miesięcznie równowartość jednego litra benzyny na fundusz społecznych mediów.
Wesprzyj projekt obywatelskich mediów

Polityka: analizy, dyskusje, program

Nasze teksty mają ambicję służyć głębokiej politycznej zmianie. Chcemy, by media organizowały opinię publiczną i reprezentowały ją wobec polityków — nie tylko rządzących. Chcemy również, by stały się miejscem rzetelnej debaty, w której wykuwa się wizja lepszej Polski, Europy i świata.

Wspólna lista to ruch społeczny, nie partyjna koalicja

Wszystkim, którzy dziś sprzeciwiają się pomysłowi wspólnej listy opozycji – wśród wyborców to mniejszość, ale ta mniejszość wygra, bo rządzi nami interes aparatów partyjnych, a one wspólnej listy nie chcą – chcę powiedzieć, że dobrze ich rozumiem – pisze Paweł Kasprzak. Tekst został opublikowany na stronie pawelkasprzak.pl

Ktoś – p. Anna Kwaśniewicz – napisała tu niedawno, wypełniając formularz z poparciem:

„NIE dla wspólnej listy. TAK dla wspólnego szkieletu programu całej opozycji demokratycznej”.

Źródłem tego „nie” i tego „tak” jest – wydaje mi się – pewne drobne w sumie nieporozumienie w bardzo jednak zasadniczej sprawie.

Jeśli wspólna lista oznaczać ma to, co zrealizowano np. w trakcie ostatnich wyborów europejskich, tj. targi o „miejsca biorące” między liderami partii i konkurs „celebrytów”, w którym jedną z „jedynek” dostaje Radosław Sikorski, a inną Leszek Miller, to sam jestem przeciw. To zabija poważne myślenie o programie, niszczy pluralizm, odbiera wybór, robi z wyborców idiotów, a wreszcie odbiera wiarygodność całej tej inicjatywie, co w wyborach wiosną 2019 roku skończyło się rezultatem inaczej niemożliwym do osiągnięcia: oto proeuropejscy demokraci zdołali przegrać akurat te, skądinąd niemożliwe do przegrania wybory z autokratycznymi przeciwnikami Unii i wrogami reprezentowanych przez nią wartości.

Zamiast grać w piłkę

Albo zamiast „haratać w gałę”…

Być może pamiętamy z historii – 20 czerwca 1789 w sali do gry w piłkę w Wersalu 577 posłów Stanu Trzeciego po wydaleniu ich z obrad Stanów Generalnych uroczyście przysięgło nie rozchodzić się do czasu uchwalenia nowej konstytucji. Ten moment proklamacji Zgromadzenia Narodowego stał się początkiem spontanicznej aktywności politycznej zwykłych obywateli, początkiem francuskiego parlamentaryzmu i jak się okazało – początkiem parlamentaryzmu w kontynentalnej Europie.

Ideę wspólnej listy rozumiem właśnie jako tego rodzaju początek: potrzebujemy 560 wybranych wśród demokratów osób na 460 miejsc w Sejmie i 100 miejsc w Senacie – takich jak owi posłowie, którzy ćwierć tysiąclecia temu proklamowali ustawodawczy parlament, Deklarację Praw Człowieka i Obywatela oraz konstytucję Republiki. To coś tak odległego od Sikorskiego z Millerem dogadujących się za pośrednictwem Schetyny i Czarzastego: „ja biorę Bydgoszcz, ty weź Poznań” – jak galaktyka MACS0647-JD jest odległa od Ziemi. To, co zrobiono, układając się w ten sposób, było kpiną z demokratycznych standardów i okazało się również strategiczną głupotą o rozmiarach katastrofy: przegraliśmy wybory nie do przegrania.

Wszystkim, czego tu trzeba jest po prostu wyobraźnia.

Jak pamiętamy zapewne lepiej niż wydarzenia z 20 czerwca 1789 – tak odległe, że się wydają nierzeczywiste – Władysław Kosiniak-Kamysz nie wyobraża sobie wystąpić na wspólnej liście z Klaudią Jachirą. Nie dziwię się ani jemu, ani jego niewielu wyborcom, którzy również nie chcą Jachiry na popieranej przez siebie liście. Zakładam również, że sympatycy Klaudii Jachiry niezupełnie umieliby zrozumieć jej obecność na liście ułożonej np. przez Tuska i dającej obok Jachiry miejsce również politykom PSL. Odpowiedź na tego rodzaju wątpliwości i zastrzeżenia – a są one więcej niż zrozumiałe – jaką oferuje dzisiaj publicznie „realizm polityczny”, brzmi po prostu: „tak trzeba i trudno”. To odpowiedź równocześnie naiwna i fałszywa.

Naiwna, bo z faktu, że „trzeba” nie wynika wcale, że się da. Fałszywa, bo porozumienie zawarte pod przymusem „trzeba” i skonstruowane tak, jak to zrobiono w wyborach europejskich, to prosta recepta na katastrofę, w której kandydatka Jachira traci wszystko ze swej bezcennej wiarygodności, a kandydat Kosiniak-Kamysz wyrzeka się własnej programowej tożsamości – i wszystko razem spektakularnie bierze w łeb.

A jednak oboje siedzą w tym samym parlamencie i akurat ten fakt dziwi i bulwersuje nielicznych – wyłącznie tych zresztą, którzy kompletnie nie rozumieją demokracji i nie wiedzą, co to jest szacunek dla różnic i jak w demokracji rozwiązuje się najostrzejsze nawet spory.

Wyobrazić trzeba sobie wspólną listę jak parlament właśnie. Wybrany – koniecznie wybrany spośród i przez demokratów. Lewicowych, prawicowych, centrowych. Konkurujących między sobą, jak w zwykłych wyborach, na które w normalnym trybie nie ma dziś żadnych szans. Nie tylko dlatego, że PiS ma propagandę i wszelkie narzędzia fałszerstw oraz manipulacji. Przede wszystkim dlatego, że właściwe wybory są plebiscytem pomiędzy „dobrem i złem”, a rzeczywisty wybór dotyczy wyłącznie różnych wariantów „dobra”. Efektem jest wspólna lista – owszem z Kosiniakiem i Jachirą czy też, jak kto woli, z Millerem i Sikorskim. Nie na wytargowanych jedynkach, ale na miejscach wywalczonych w programowej konkurencji, albo nawet w walce między sobą.

Taka lista, wybrana, nie wytargowana – i moim zdaniem wyłącznie taka spośród różnych wariantów wyborczego sojuszu – ma szansę być wiarygodna. Sama w sobie tworzy obietnicę demokracji, w której nikt nie musi się bać wyniku wyborów i sytuacji, w której jego kulturowy obóz zostanie zamieniony w pył przez zwycięstwo wrogów. Wspólna lista jest zrealizowaną obietnicą i gwarancją takiej demokracji, która szanuje każdego – i Jachirę, i Kosiniaka, by pozostać przy tych „skrajnych” przykładach.

Ma wreszcie i ten walor, że właśnie Jachira i Kosiniak znajdą się na niej według wszelkich rozsądnych prognoz. Że do właściwych wyborów ich zwolennicy pójdą więc między innymi po to, by kontynuować konkurencję między nimi. Że dzięki ich mobilizacji – bo spór Jachiry z Kosiniakiem mobilizuje, a nie demobilizuje – wygramy.

Szkielet, czyli trup wspólnego programu

Wspólna deklaracja programowa wydaje się oczywistością. Cóż, wydaje się… Popatrzmy może jednak naprawdę w kategoriach realnej polityki, a nie mitów opowiadanych nam w przekazach dnia. W dzisiejszym stanie rzeczy jasne jest mniej więcej, że miejsca biorące w wyborach dostaną zarówno Robert Biedroń, jak Władysław Kosiniak-Kamysz. Co łączy obu panów? Następuje tu zwykle litania komunałów. Demokracja, praworządność, wartości europejskie. Co dzieli? Stosunek do „polskiej tradycji”.

Praworządność zatem dla przykładu. PSL – wraz z Pl 2050 – nie wsparł projektu ustawy o sądach przygotowanego w ramach Porozumienia dla Praworządności. Żadna z opozycyjnych partii nie zdecydowała się poprzeć otwarcie unijnych sankcji za łamanie zasad praworządności w Polsce – by z kolei rzucić okiem na praworządność w kontekście owych rzekomo dla każdego oczywistych europejskich wartości. Nie będę przypominał rozmaitych zawstydzających głosowań w tych sprawach – w Polsce i w Europie. Zgoda istnieje tu wyłącznie na poziomie komunałów. Stosunek do „polskiej tradycji” to prawa kobiet, świeckie państwo, prawa osób LGBT, europejskiej Karty Praw Podstawowych (!), Konwencji Stambulskiej.

„Szkielet wspólnego programu” ma dwie cechy. Zawiera wyprane z treści komunały, które nie poruszą nikogo. Formułuje zakaz sporu o kontrowersje, które w przeciwieństwie do spraw niekontrowersyjnych są solą polityki. Powodem, dla którego tłumy wielu tysięcy ludzi w ostatnich latach wylegały na ulice. Tym, co nas do żywego interesuje.

Owszem, zostają jeszcze tzw. „zwykłe sprawy”. Po pierwsze jednak o zgodę na wspólny program dotyczący choćby emerytur, składki emerytalnej, organizacji odpowiednich funduszy, by o wieku emerytalnym nie wspomnieć – byłoby trudniej niż w większości spraw już wymienionych. Po drugie i chyba ważniejsze – choć we wszelkich badaniach większość Polek i Polaków wymienia właśnie te rzeczy jako dla nich najważniejsze, to równocześnie niemal nikt w Polsce nie wierzy, by wybory i zmiana władzy cokolwiek w tych sprawach zmieniły. Polityka jest niewiarygodna i obca. To trzeba zmienić przede wszystkim.

Programowo żywy, angażujący, ważny i przede wszystkim prawdziwy jest nie „szkielet wspólnego programu” uzgodniony pomiędzy Millerem w Poznaniu i Sikorskim w Bydgoszczy, a właśnie protokół rozbieżności. Spór do rozwiązania, nie do zamiecenia pod dywan. Parlamentaryzm jako sposób na spór, który nie zagraża żadnej z jego stron. Sposób na pokój między Polakami. Parlamentaryzm oraz głos obywatelek i obywateli jako arbitrów, do których należą najważniejsze, rozstrzygające decyzje.

Howgh!

Tekst został opublikowany na stronie pawelkasprzak.pl.

O autorze

Dlaczego obywatelskie media są ważne? Chwila prawdy: Google Trends - zestawienie częstości wyszukiwania polityków w internecie

W dziale Polityka

Stan rozmów

Jeśli wspólna lista opozycji jest niezbędna, a jest, to poważne rozmowy o niej należy prowadzić z Koalicją Obywatelską, bo to ona

Czytaj »

Wyborcy 18-24, głupcze

Dołożyłem się do zbiórki na Sondaż Obywatelski i nie żałuję. Wyniki sondażu nie będą miały realnego wpływu na ostateczny kształt list

Czytaj »

Program PiS i Jan Paweł II

Prezes Kaczyński ogłosił ostatnio, że partia rusza w teren rozmawiać z ludźmi. Podkreślał, że PiS to partia, która realizuje program. „PiS

Czytaj »

Obywatelski pakt senacki. Apel

Stwórzmy komitet na rzecz Obywatelskiego Paktu Senackiego – spróbujmy perswazji i presji, by skłonić cztery partie do udziału w sensownej

Czytaj »

Plotki o „Pakcie senackim”

Czwórka partii może wystarczyć w Warszawie. Ale nie wystarczy nawet w tych 61 okręgach, w których opozycja ma przewagę. Na pewno nie wystarczy, by jakikolwiek

Czytaj »

Koń lub Pakt Obywatelski

Obywatelski Pak Senacki? O co chodzi, po co obywatelski, skoro pakt senacki został uzgodniony i trwają rozmowy już tylko o personalnych szczegółach?

Czytaj »

Wielkie udawanie

Nie wszyscy śledzą uważnie i interesują się sprawami publicznymi. Mają do tego prawo, choć budzi to usprawiedliwione zastrzeżenia. „Nie

Czytaj »

Eksperyment

KO (PO) deklaruje chęć utworzenia wspólnej listy. Inna rzecz, że te propozycje Tuska mają -na ile zdołałem sprawdzić

Czytaj »
komitety obywatelskie

Rachunki krzywd i racja stanu

Podmiotem w wyborach musi być ruch obywatelski. Tylko on jest w stanie wygrać 276 mandatów, nie mówiąc o 305. I tylko on oraz jego przedstawiciele mają szansę zdobyć prawdziwe społeczne zaufanie, a ono przesądza o wszystkim. Musimy powtórzyć mobilizację i wynik z 1989 roku – inaczej przegramy wojnę nazajutrz po wygranej bitwie.

Czytaj »

Stan zagrożenia

Nad Europę i Stany Zjednoczone dotarła kolejna fala ekstremalnych upałów i towarzyszące jej inne zaburzenia klimatyczne zagrażające życiu

Czytaj »

Kosztowna nieobecność

Donald Tusk podsumował „na gorąco” i krótko czwartkowe „historyczne wydarzenie”, jak określił spotkanie przywódców europejskich w Kijowie

Czytaj »
KPO

Czy Unia „kupuje czas”?

Dzisiaj, po wstępnej dyskusji z początku tygodnia, Komisja Europejska powinna zaakceptować polski Krajowy Plan Odbudowy. W czwartek przyjęty

Czytaj »
wybory

Algorytm porażki

O Kaczyńskim, PiS-ie i całej tej zachłannej i pozbawionej skrupułów władzy pisać teraz nie będę. Dość już o tym pisałem. Dość

Czytaj »
polityka energetyczna

O „ruskim” to gazie piosenka

Dramatycznie niski jest poziom publicznej debaty w Polsce. O sprawach ważnych właściwie nie rozmawia się w ogóle. Dotyczy to polityków,

Czytaj »
pieniądze za praworządność

Różne sposoby na samobójstwo

Wczorajsza „Polityka” przyniosła ważny wywiad Jerzego Baczyńskiego z Donaldem Tuskiem. Polityk w Polsce, który powie: „Ani grosza dla

Czytaj »
Węgry

Węgrzy przegrali wybory

Węgrzy przegrali wybory. Brzmi to dziwnie, skoro ktoś je przecież na Węgrzech wygrał, a w demokracji wybory są zawsze wygraną. Tyle,

Czytaj »
Andrzej Duda

Orędzie Prezydenta

Oczywiście, że nie można mu wierzyć. Gdyby robił to, co powinien, by jego działania i decyzje były adekwatne do wypowiedzianych we wczorajszym orędziu słów,

Czytaj »
jedna lista

Kanonada

Żądania wspólnej listy wyborczej całej opozycji powinny być adresowane przede wszystkim do KO i Donalda Tuska – bo jego wezwania do jedności to polityczna mimikra, a nie żaden realny plan. Żądania powinny dotyczyć tego, jak tę listę konstruować, by dla pozostałych partii udział nie oznaczał samobójstwa. Słychać te żądania dziś powszechnie, zwłaszcza w Gazecie Wyborczej, ale nie tylko. Tkwi w tym paradoks, o którym warto chwilę pomyśleć – dlaczego teraz, a nie np. przed wyborami w 2019 roku, skoro to wtedy sytuacja była jednoznaczna, a dzisiaj nie jest? Przede wszystkim jednak ów postulat przybrał dziś postać politycznej kanonady, w której m.in. sam wziąłem udział. Tusk wzywa, pozostali odmawiają i to oni są celem artyleryjskiego ostrzału. Jego efekt zaczyna już być widoczny w sondażach. To nie tylko niesprawiedliwie jednostronna polityczna nawalanka, ale i gra bardzo niebezpieczna. Tak grać nie wolno. Zarówno z pryncypialnych, jak i strategicznych powodów. W tej grze głosy wszystkich polityków brzmią fałszywie. Próbujmy patrzeć trzeźwo, bez uproszczeń, bez wypierania rzeczywistości. To nie jest tekst „tożsamościowy” i na pewno nie ku pokrzepieniu serc. To jest tekst o tym, jak być może da się wygrać, a jak na pewno nie.

Czytaj »
wybory

Teraz jest właśnie na to czas!

Nie rozumiem i jak obserwuję (przynajmniej w mojej „bańce środowiskowej”) inni też nie rozumieją, a większość jeszcze oprócz tego jest okropnie

Czytaj »
Państwo PiS

Rozmowy w Genewie a sprawa polska

Polska nie tyle jest, co została podzielona na dwa zwalczające się obozy. Została podzielona przez konsekwentnie i w pełni świadomie prowadzoną

Czytaj »
TVN

PiS niszczy wolne media, bo tego chce

Kaczyński zrobił to, co planował. Uderzył i zmierza do likwidacji niezależnej od władzy, kontrolującej i demaskującej władzę, najsilniejszej i najpopularniejszej stacji

Czytaj »
Państwo PiS

Jakoś to będzie… Jak? Nieważne

Przez ten cholerny litewsko-polski romantyzm i sienkiewiczowskie awanturniczo-tkliwe powiastki o dzikich polach, w Polsce polityki nie traktuje się poważnie. Ciągle

Czytaj »
KOD; Komitet Obrony Demokracji; Prawybory

Do przyjaciółek i przyjaciół z KOD

Kandydujcie. Z obywatelskich list, nie z tych, które partie układają dla siebie. Zbudujmy obywatelską reprezentację, której głosu nie będzie już można po prostu zignorować, jak robiono to zawsze dotąd w odpowiedzi na wezwania do wspólnej listy, do prawyborów, do zdecydowanych działań poza parlamentem i do przeróżnych innych rzeczy – i jak zignorowano nasz głos z tą wyjątkową ostentacją, na którą w osłupieniu patrzyliśmy w czasie niesławnej, zawstydzającej i upokarzającej nas sejmowej owacji. Nie apelujmy już tylko do rozsądku i sumień polityków. Zmieńmy pozycje w ich kalkulacjach.

Czytaj »
aborcja

Mniejsze zło już nie istnieje

Z oskarżeniami swoich mamy oczywisty kłopot. Może jednak my wszyscy, którzy głosujemy we wciąż przegrywanych wyborach, chodzimy na demonstracje, robimy, co możemy lub chociaż myślimy, co zrobić się da, powinniśmy się wreszcie dowiedzieć, że politycy opozycji rozgrywają inny mecz niż my.

Czytaj »
Piotr Szczęsny

Kasprzak pisze do Tuska

W dniu 6 rocznicy wyborów z 2015 roku, kiedy PiS przejął samodzielnie parlamentarną większość po raz pierwszy w historii III RP (lub IV), Paweł Kasprzak w otwartym liście do Donalda Tuska formułuje 8 punktów możliwej mapy drogowej, która poprzez wyborcze zwycięstwo ma szansę zakończyć polski kryzys i polską wojnę.

Czytaj »
Unia Europejska

Jak nie wyjść z Unii?

To, że przekroczyliśmy granicę prowadzącą do wyjścia z Unii nie budzi dzisiaj już wątpliwości. Aktualny przekaz dnia PiS brzmi

Czytaj »
obywatelski sejm

Utopia Obywatelskiego Sejmu

Kiedy myślimy o wyborach, o tym, że one przesądzą o wszystkim, to oczywiście cel – to właśnie „wszystko”, o które toczy się gra – odsuwa na bok wszystkie inne sprawy. W wyborach startują partie i między bajki można spokojnie odłożyć marzenia o jakichś bezpartyjnych konstrukcjach i kandydatach. Żaden ruch społeczny – choćby był najsilniejszy – w wyborczej perspektywie nas nie interesuje. To błąd i o tym za chwilę. Ale trzeba przede wszystkim znać perspektywę i miarę, a więc wiedzieć to przede wszystkim, że dziś jest już bardzo jasne, że „pewniakiem” w wyborach – tą partią, której szanse w pokonaniu PiS są i pozostaną największe bez porównania z konkurentami na opozycji – jest PO z ową atomową bronią, którą jest w niej Donald Tusk. W tym sensie liczy się dzisiaj niemal tylko to. Można się na to zżymać i są ku temu powody, które sam znam aż nadto dobrze, ale to byłoby po prostu daremne.

Czytaj »
Koniec hegemonii 500 plus

Zdradzona rewolucja, zakonnica na pasach

Kilka faktów w cieniu burzy o Fundusz Odbudowy oraz dwa znakomite teksty, które gorąco polecam w Polityce świadczą o tym… – że zakonnica zaszła już w ciążę, proszę Państwa. Zbliża się właśnie do pasów, a nietrzeźwy za kierownicą jest nie tylko Komorowski, ale również Lewica i reszta polityków, polityczni badacze, komentatorzy i opinia publiczna. Czy wobec tego sam uważam się w tym towarzystwie za jedynego trzeźwego? Skądże – raczej po prostu czego innego się nałykałem.

Czytaj »
aborcja

Nigdy, przenigdy, nie będziesz szedł z nami

Oto przed nami Michnik-dziaders, ojciec chrzestny tych, co to polską demokrację, nas i nasze dzieci sprzedali chciwym, zdegenerowanym klechom. Ślepy na własne błędy i winy, arogancki, zarozumiały, wiecznie pouczający, wróg dzisiejszej antyklerykalnej rewolucji, odklejony od rzeczywistości, nierozumiejący współczesności, wart najwyżej wzruszenia ramion. Znajduję ledwie pojedyncze wyjątki wśród mnóstwa jakże chętnie i pewnie wypowiadanych potępień. Wielu moich serdecznych przyjaciół i wielu tych, z którymi w ostatnich latach stałem ramię w ramię w czasem niełatwych sytuacjach – wszyscy ci ludzie porządni i czasem przecież mądrzy albo dzisiaj Michnika nazywają tłustym kocurem, co to na III RP dorobił się majątku i wygody, albo skazują go na zapomnienie. Na nieważność. Niektórzy wprawdzie łaskawie i sprawiedliwie „uznają zasługi”, ale odmawiają jakiejkolwiek wagi temu, co Michnik mówi i pisze dzisiaj.

Czytaj »
Biedroń

Dziura po Ferencu. Prawybory, co z nimi dalej?

W poniedziałek, 15 marca, przecierając ze zdumienia oczy, oglądaliśmy zjazd wszystkich liderów politycznej opozycji na wspólne wystąpienie w Rzeszowie. Skład był taki, że aż wzrokiem szukałem Joe Bidena… Wygłupiam się złośliwie, bo patrzyłem na to z goryczą, kiedy się wszyscy inni cieszyli. Radość – to powinienem powiedzieć wyraźnie pomimo goryczy – jest w pełni uzasadniona. Choć jest też mocno głupkowata – co z kolei trzeba wygarnąć otwarcie. Wreszcie! Opozycja – cała! – popiera wspólnego kandydata w przedterminowych wyborach prezydenta miasta. Kandydat ma przy tym spore szanse. Przeciw niemu nie występuje Zjednoczona Prawica, ale prawica zdezintegrowana. Jest kandydat od Ziobry, jest od Gowina i jest z PiS. Odwrócone role.

Czytaj »
Cambridge Analityca

Wielka Rewolucja Idiotów

Nie wiem, jakie Państwo mają plany na dzisiaj, ale ja idę siedzieć. Na krótko: dwa dni raptem – nic wielkiego. Tymczasem zostawiam tekst, na który spodziewam się zastać trochę odpowiedzi, kiedy wyjdę. Przeczytam wtedy zapewne między innymi, jakim jestem symetrystycznym idiotą i zdradziecką szują. Niemniej skoro każdy ma prawo do własnych zmartwień i swoje żale wylewa bez skrępowania publicznie dzięki nowym mediom, to mam to prawo i ja. Moje zaś zmartwienia związane ze złą władzą są oczywiste. Niewarte więc szczególnej uwagi i nie tak poważne jak te, które wywołuje u mnie kondycja „naszej strony”, a zwłaszcza nikłość szans wobec samego tylko faktu istnienia stron. Samo ich istnienie i spór lub konflikt – to jest poniekąd niezależne od racji, które za każdą ze stron stoją. I jest od nich ważniejsze. Gdyby było inaczej, demokracja byłaby kiepskim wynalazkiem i od władzy ludu, siłą rzeczy niezupełnie roztropnego, wszyscy powinniśmy woleć raczej platońskie królestwo filozofów. Niejasne to trochę, prawdą? Cóż, proszę zatem przeczytać poniższe… Życzę miłego dnia, ciekawej, mam nadzieję, jak zwykle długiej i zawiłej lektury. Do zobaczenia wkrótce 😉

Czytaj »
opozycja demokratyczna

Władza na ulicy – nie teraz?

Wypada odpowiedzieć Cezaremu Michalskiemu. Jest zmorą tej nieistniejącej w Polsce debaty publicznej, że kiedy się pojawia jakaś propozycja,

Czytaj »
PiS

Tym państwu dziękujemy

Fala oburzenia przetoczyła się przez media z powodu przegłosowanej w Sejmie decyzji o podwyżkach pensji polityków na urzędach – w tym

Czytaj »
wybory prezydenckie

Logiczne trudności Realpolitik

Musimy dziś już organizować się do wyborów parlamentarnych. Wiedząc, że one mają wszelkie szanse odbyć się wcześniej niż za trzy lata. Do wyborów musi pójść ruch obywatelski, by na nowo zbudować ustrój wspólnego państwa, wyznaczyć reguły demokratycznej gry

Czytaj »