Przez ten cholerny litewsko-polski romantyzm i sienkiewiczowskie awanturniczo-tkliwe powiastki o dzikich polach, w Polsce polityki nie traktuje się poważnie. Ciągle jest to jedna z możliwych „narracji”, sen, złuda, chocholi taniec. Na rzeczywistość składają się jakieś „Wesela” i jednostkowe uniesienia mniej lub bardziej niezrównoważonych ludzi, borykających się z przez siebie wymyśloną historią. Wstyd miesza się ze snem o potędze, mesjanizm z ksenofobią, cyrkiel z cepem
„Za komentarz wystarczyłaby już sama lista gości piątkowo-sobotniego zjazdu skrajnie prawicowych partii, nazywanych przez pisowskich organizatorów nie wiadomo dlaczego „konserwatywnymi”, bo z konserwatyzmem nie mają nic wspólnego. Przyjechali liderzy nacjonalistycznych ugrupowań: Marine Le Pen z francuskiego Zjednoczenia Narodowego, lider węgierskiego Fideszu Viktor Orbán (jedyny poza Mateuszem Morawieckim urzędujący premier) czy Santiago Abascal z hiszpańskiej formacji Vox. (…) Reszta uczestników szczytu to przedstawiciele mniej lub bardziej marginalnych nacjonalistycznych partii i partyjek. Mieli robić masę i pozwolić stworzyć złudzenie, że za PiS stoi cała Europa, a w przyszłości kroi się jakaś wielka międzynarodówka nacjonalistyczna. Przyjechały holenderska partia JA 21, belgijski Interes Flamandzki, Prawdziwi Finowie, Estońska Konserwatywna Partia Ludowa, rumuńska Narodowo-Chłopska Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna. Sama śmietanka. (Swoją drogą, pełną listą zaproszonych jakoś PiS się specjalnie nie chwalił).” – Łukasz Lipiński relacjonuje w Polityce (04.12.) zjazd, czy jak spotkałem na Facebooku, „sabat czarownic”, europejskich przyjaciół politycznych PiS-u, który odbył się w Warszawie „na obrzeżach ambasady rosyjskiej”, co podkreślił niezastąpiony Jacek Pałasiński w swoim codziennym przeglądzie wydarzeń D.O. Wszystkie te organizacje realizują skrupulatnie od lat politykę Kremla, są przez Putina wspierane, finansowane i wykorzystywane.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wykres śmierci
Organizatorem szczytu „Warsow Sammit” był Tomasz Poręba, europoseł PiS. Kilkoro nacjonalistów czy precyzyjnie nazywając – krypto faszystów nie przyjechało. Włochów (Salvini) i Niemców (AFD) nie było z różnych powodów – zjazd był konkurencyjny do włoskiej inicjatywy sprzed kilku miesięcy a niemiecki nacjonalizm aż tak jest sprzeczny z antyniemiecką „narracją”, czy wręcz antyniemiecką fobią Kaczyńskiego, że, jak się okazało, nawet programowy irracjonalizm, miewa swoje granice.
Ten zlot „europejskiego planktonu politycznego”, jak chcą to nazywać niektórzy, miał jeden wspólny cel dla Kaczyńskiego i jego gości. Gdyby myśleć poważnie tym celem jest realizacja w praktyce polityki Kremla w stosunku do Unii Europejskiej i swojego „bliskiego sąsiedztwa”. To jest strategia czytelna, głoszona i konsekwentnie prowadzona przez Putina od lat. Uderzenie w Unię Europejską i praktykę integracji, by narodowe interesy państw członkowskich uzgodnić i spiąć w projekt polityczny silnej, demokratycznej Europy minimalizujący egoizmy narodowe i budujący realną siłę wolną od niszczących antagonizmów – to jest polityczny cel Kremla dziś w praktyce realizowany rękami Kaczyńskiego i jego gości. Pozostałe interesy zebranych nacjonalistów są oczywiście sprzeczne, co wynika z istoty ich myślenia o sobie i swoich organizacjach. Ich tezy programowe prowadzą w prostej linii do przyszłych konfliktów, jakże dobrze znanych z historii. Choć, jak zaznaczyłem na wstępie, główny cel nie jest autonomiczny to jednak zaspakaja wybujałe, ponad siły ambicje uczestników zlotu i chyba to jest obok polityki Rosji decydujące w rozumieniu, co się dzieje.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Polska w ruinie
Nie trzeba mieć doktoratu z historii i politologii by widzieć od razu, że jest to zabójczo sprzeczne z polską racją stanu i konsekwentnie realizowaną polityką bezpieczeństwa i stabilności Polski od 30 lat. Jednak dla większości nie ma to większego znaczenia, bo w Polsce polityki nie traktuje się poważnie. Stabilność to stan nieznany, a różnice między Polską i Francją nas nie obchodzą. Minimalizowanie rangi tego spotkania, że to był tylko „plankton”, „sabat czarownic”, zasługujący jedynie na margines w portalach informacyjnych, jest po prostu ucieczką w jakże dobrze nam znany i ulubiony nieistniejący świat. Jaki „plankton”, jakie „czarownice”?
W Polsce i na Węgrzech to realna, autorytarna władza, która robi co chce w swoich krajach mimo podpisanych traktatów i sprzeciwu Unii. W naszym przypadku władza łamie konstytucje, jest bezkarna, bez kontroli, znosi wolności, tłumi protesty, wprowadza stany nadzwyczajne i rządzi jak najbardziej realnie. Kradnie i niszczy dorobek dwóch pokoleń. Rozbija Unię i jest w stanie konfliktu ze wszystkimi sąsiadami, bo takie fantasmagorię ma jeden człowiek; dziwaczny, anachroniczny, psychopatyczny jak go widzą psychiatrzy i jeszcze w dodatku podoba się to bardzo dużej części ludności, bo są podobni do niego. Co mówią Polki i Polacy na to? – „Jakoś to będzie…” a politykę realizuje Putin, Kaczyński chcący czy niechcący jest jej ambasadorem, my spuszczamy głowy i odwracamy wzrok…
- Paweł Bujalski – polityk, samorządowiec, przedsiębiorca, wiceprezydent Warszawy w latach 1994–1999. Tekst opublikowany został na pawelbujalski.blog
Zdjęcie: Faceci w środku, kobiety z boku…, fot. Twitter, pisorg