Kolejnemu Narodowemu Świętu Niepodległości będzie znów towarzyszyć zawstydzająca demonstracja naznaczonego nienawiścią skrajnego nacjonalizmu. Przez Warszawę znów przejdzie marsz nienawiści. Obywatele RP tym razem, pierwszy raz po wielu latach, nie podejmą próby stanięcia na jego trasie. Uważamy, że zrobiliśmy w tej sprawie dość
W naszych wystąpieniach nigdy nie chodziło o symboliczny sprzeciw, ale o realne zmiany. Marsz nienawiści wciąż ma ochronę władzy, ale ona już wkrótce wreszcie ustąpi. To czas po wyborach 15 października. To nie jest czas oporu i protestu — to czas wielkiej nadziei. To czas, by w Rzeczypospolitej pisać nowe prawo i budować ład, w którym na bandytyzm nie ma miejsca i w którym bandycka działalność z przeszłości doczeka się rozliczenia. Nie rezygnując z zadania, by każdej władzy patrzeć na ręce zwłaszcza wtedy, gdy chodzi o zasady i prawa podstawowe, chcemy przede wszystkim, by nowe czasy przyniosły zasadniczą zmianę prawa i praktyki życia publicznego. W tej zmianie chcemy uczestniczyć.
Obywatele RP będą więc towarzyszyć marszowi jako obserwatorzy, oferując też — jeśli będzie trzeba — pomoc prawną wszystkim, którzy będą tego potrzebowali z powodu naruszenia własnych praw. Będziemy dokumentować zachowania organizatorów i uczestników demonstracji oraz postępowanie policji (kamizelki Obywateli RP na zdjęciu), a także służb miasta, które jako gospodarz miejsca odpowiada za bezpieczeństwo i przestrzeganie prawa. Chcemy w ten sposób zamknąć okres zbierania ponurych doświadczeń.
To również w tym obszarze państwo i jego instytucje zawiodły na każdym poziomie. Od władz najwyższych, poprzez niepodlegających im parlamentarnych przedstawicieli, funkcjonariuszy służb państwa wszystkich szczebli, po władze samorządowe, a także media, zwłaszcza niektóre z nich. Przez ostatnie 8 lat najwyższe władze polskiego państwa uznawały nienawistny, ksenofobiczny nacjonalizm za patriotyzm najwyższej próby, a myślącym i czującym inaczej odmawiały polskości i pozbawiały ich podstawowych praw obywatelskich. Tolerowano faszystowskie przemowy, hasła i symbole, mowę nienawiści, fizyczną przemoc, otwartą agresję, niszczenie mienia i przede wszystkim obrazę wszystkich bez wyjątku wartości, których strzeże Konstytucja RP. Skrajnie nacjonalistyczne środowiska wspierano politycznie i finansowo, zapewniano im ochronę przed odpowiedzialnością za przestępstwa i wykroczenia, systematycznie represjonując broniących praworządności przeciwników narodowej i religijnej ksenofobii. Te działania i te zaniechania wymagają rozliczenia — na każdym poziomie.
Zmian wymaga prawo. Chodzić w nim musi nie tylko o oczywiste zmiany, jak te w prawie o zgromadzeniach publicznych, niekonstytucyjnie znowelizowanym przed laty przez PiS z powodu demonstracji Obywateli RP. Odpowiedzi wymaga szereg zasadniczych i trudnych pytań.
Czy istnieją granice wolności zgromadzeń? Jeśli tak, to jak je określić, by działały skutecznie? Czy istnieją granice wolności słowa? Co znaczy odpowiedzialność za słowo? Czy te obywatelskie wolności zawsze zasługują na konstytucyjną ochronę, czy może zdarza się, że przekraczają konstytucyjne granice? Czy mowa nienawiści doczeka się takich prawnych regulacji, że sądy będą mogły wreszcie skazywać za faszystowskie hasła, wezwania do nienawiści, życzenia śmierci wywrzaskiwane na ulicach? Czy istnieją granice kłamstwa w mediach? Czy da się prawnie przeciwdziałać propagandzie? Jakie prawa nowa władza zechce zachować dla swych politycznych przeciwników? Co z wykonującymi polecenia i rozkazy funkcjonariuszami, których działania łamią prawo? Co z odpowiedzialnością wydających i wykonujących rozkazy?
Bandyckie rozkazy tu w Warszawie i na ulicach polskich miast miały swoje nierzadko bolesne konsekwencje, ale one były przecież niczym wobec sytuacji w lasach polskiego pogranicza, gdzie wciąż powodują cierpienie i śmierć niewinnych ludzi.
W większości tych spraw niewiele jest innych środowisk mających doświadczenia porównywalne z naszymi. Zebraliśmy i opublikowaliśmy w wielu raportach doświadczenia wielu setek rozpraw i orzeczeń sądowych, trudnych dziś do policzenia przypadków nadużyć w sytuacjach konfliktu obywateli z instytucjami i służbami państwa. Tej treści działań naszego ruchu chcemy w nowych czasach nadać nowe znaczenie. Nikt nie wie tak dobrze, jak my, jak wielkie znaczenie ma rozliczenie przeszłości w tym zakresie. Nikt tak jak my nie wie, jak ważne to będzie, jeśli oczekujemy choćby przywrócenia autorytetu policji, ale również innych instytucji i służb państwa. Jak ważne jest postawienie nieprzekraczalnych granic. Jakiej rozwagi wymaga ich stawianie — tak, by nie naruszyć istoty obywatelskich wolności i by mógł z nich korzystać każdy — również ten, którego poglądów nie podzielamy.
Jesteśmy niewielkim i jednym z wielu środowisk wielkiego ruchu obywatelskiego protestu. Ale dorobek i doświadczenie mamy bardzo szczególne. Oferujemy je dziś i stanowczo oczekujemy, że przysłużą się budowaniu ładu, w którym polityczny bandytyzm i nadużycia władzy nie będą możliwe.