Posłowie klubów opozycyjnych już jutro powinni złożyć projekt nowelizacji załącznika 1 Kodeksu wyborczego, który zmieni na prawidłowe liczby wybieranych posłów. Projekt taki powinien uzyskać jednoznaczne poparcie wszystkich sił opozycyjnych
W pierwszej części artykułu o zmarnowanych głosach wyborców opozycji w wyborach w 2019 roku opisałem dwie kategorie utraconych głosów – partie, które nie mają zasięgu krajowego i głosy wyborców głosujących za granicą. Można o tym przeczytać TUTAJ
W drugiej części przyjrzę się dwóm pozostałym kategoriom:
- Brak uaktualnionej liczby wybieranych posłów w okręgach wyborczych
- Poparcie poniżej trzech mandatów w okręgu wyborczym
Brak uaktualnionej liczby wybieranych posłów w okręgach wyborczych
Według kodeksu wyborczego liczba wybieranych posłów w okręgach wyborczych powinna być skorelowana z aktualną liczbą mieszkańców w tych okręgach. Tak było w 2011 roku, kiedy pierwszy raz wybieraliśmy posłów według obecnie obowiązującej ordynacji wyborczej. Kodeks zakłada, że dla każdych wyborów, poza przedterminowymi, liczba wybieranych posłów w poszczególnych okręgach powinna być uaktualniana, aby uwzględnić zmiany demograficzne, które dzieją się w Polsce.
Metoda przeliczania mieszkańców na liczbę wybieranych posłów jest jednoznacznie opisana w art. 202 Kodeksu wyborczego. Państwowa Komisja Wyborcza wykonała stosowne obliczenia i ich wynik przesłała do Sejmu w piśmie skierowanym do marszałek Sejmu, pani Witek 21.10.2022. Teraz Sejm powinien znowelizować Kodeks wyborczy i w załączniku 1 zmienić liczby wybieranych posłów w okręgach wyborczych na prawidłowe. Dziś dotyczy to 21 okręgów wyborczych, w roku 2019 zmiany liczby wybieranych posłów powinny być dokonane w 10 okręgach. Marszałek Kuchciński zignorował jednak pismo PKW z wymaganymi zmianami, które dostał pod koniec 2018 roku i w pięciu okręgach, gdzie ludności przybyło, wybieraliśmy za mało posłów, a w innych pięciu (gdzie liczba ludności zmalała) wybieraliśmy po jednym pośle za dużo. Patrząc na wyniki poszczególnych kandydatów w okręgach wyborczych, możemy powiedzieć, kto powinien dziś zasiadać w Sejmie, a kto znalazł się tam wbrew regułom wyborczym kodeksu wyborczego.
PRZECZYTAJ TAKŻE: W poszukiwaniu miliona zmarnowanych głosów — jak nie powtórzyć błędów z 2019 roku, część I
Pięć osób, które zostały wybrane na posłów z naruszeniem zasady równości głosu wyborców to:
- Zbigniew Rau, okręg nr 9 – Łódź, PiS
- Dobromir Sośnierz, okręg nr 31 – Katowice, Konfederacja
- Danuta Nowicka, okręg nr 32 – Sosnowiec, PiS
- Marek Kwitek, okręg nr 33 – Kielce, PiS
- Robert Gontarz, okręg 34 – Elbląg, PiS
Miejsce tych osób w Sejmie powinny zająć:
- Mariusz Jędrysek, okręg nr 3 – Wrocław, PiS
- Michał Wawer, okręg nr 20 – powiaty podwarszawskie, Konfederacja
- Jolanta Banach, okręg nr 25 – Gdański, SLD
- Michał Kowalski, okręg nr 26 – Słupsk, PiS
- Szymon Ziółkowski, okręg 39 – Poznań, Koalicja Obywatelska
Efekt netto tych zmian byłby taki, że w parlamencie mielibyśmy dwoje posłów opozycji więcej i dwóch posłów PiS mniej. Dla rozważań o zmarnowanych głosach wyborczych oznacza to, że w okręgu Gdańsk i Poznań zostały stracone głosy, które przy prawidłowej liczbie wybieranych posłów dałyby po jednym dodatkowym mandacie dla ppozycji w tych okręgach. W okręgu nr 25 to 34,8 tys. głosów, a w okręgu nr 39 – 21,4 tys., razem 56,2 tys. głosów.
W 2019 roku brak uaktualnienia liczby wybieranych posłów w okręgach wyborczych dotyczył 10 okręgów i skutkował utratą 56,2 tys. głosów partii opozycyjnych. Jeżeli Sejm nie dokona w najbliższych miesiącach koniecznych zmian i w wyborach do Sejmu w 2023 będziemy wybierać nieprawidłową liczbę posłów, możemy jasno powiedzieć – wybory nie będą uczciwe. W tych 21 okręgach wyborczych będzie głosowała ponad połowa wszystkich wyborców, a głosy tych wyborców nie będą równe, co jest wprost zapisane w Konstytucji jako wymóg stawiany wyborom do Sejmu.
W kontekście utraconych mandatów poselskich i głosów wyborczych możemy szacować, że opozycja może z tego powodu stracić 3-5 mandatów, czyli około 100 – 150 tys. głosów. Aby temu przeciwdziałać, posłowie klubów opozycyjnych już jutro powinni złożyć projekt nowelizacji załącznika 1 Kodeksu wyborczego, który zmieni na prawidłowe liczby wybieranych posłów. Projekt taki powinien uzyskać jednoznaczne poparcie wszystkich sił opozycyjnych. Alternatywnie taki projekt zmian może złożyć Senat. Projekt senacki miałby również ten walor, że zanim trafiłby do Sejmu, podlegałby głosowaniu wszystkich senatorów. Byłaby więc okazja do jasnego określenia, kto jest za a kto przeciw.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Nowe okręgi senackie zgodne z kodeksem wyborczym
Jeżeli projekt zmian trafiłby do marszałek Sejmu, PiS miałby wtedy wybór – albo poddać projekt pod głosowanie i samemu za nim zagłosować, albo przyznać, że zbyt boi się uczciwych wyborów i nie dopuścić do takiego głosowania. W tym drugim przypadku obowiązkiem nas wszystkich będzie jasne postawienie sprawy – wybory w 2023 nie są uczciwe, a winny temu jest PiS, który nie dopuścił do zmiany liczby wybieranych posłów w okręgach wyborczych, mimo iż taka zmiana wynika wprost z Kodeksu wyborczego. Dla wyborców już dziś deklarujących się jako opozycyjni względem PiS to w zasadzie bez znaczenia. Dla wielu osób, które dziś deklarują, że pójdą na wybory, ale nie wiedzą, na kogo zagłosują, taki przekaz może być decydującym czynnikiem ich wyborczej decyzji. Obecny stan, gdzie opozycja nie wypowiedziała się jednoznacznie za uaktualnieniem liczby wybieranych posłów w okręgach wyborczych, jest groźny, bo świadczy o przedkładaniu partyjnych kalkulacji ponad uczciwością wyborów.
Poparcie poniżej trzech mandatów w okręgu wyborczym
W wyborach w 2019 roku Zjednoczona Prawica zdobyła przynajmniej 3 mandaty w każdym z 41 okręgów wyborczych. Najniższy wynik w okręgu wyborczym PiS to 25,3% głosów uzyskane w Poznaniu. Zdobywanie po jednym mandacie w okręgu wyborczym przez konkurujące ze sobą listy partii opozycyjnych prowadzi zazwyczaj do zmarnowania dużej liczby głosów przez większość z tych partii. Przykładem może być okręg wyborczy nr 15 – Tarnów, gdzie listy uzyskały następujące wyniki:
Lewica z 5,9% poparcia zdobyła zbyt mało głosów, aby uczestniczyć w podziale mandatów w tym okręgu, to przypadek iluzji zasięgu krajowego, który opisałem w pierwszej części artykułu. KO i PSL z wynikami ponad 13% zdobyły po jednym mandacie, ale to było za mało, aby otrzymać drugi mandat poselski. W przypadku KO doprowadziło to do zmarnowania 19 048 głosów. Należy to rozumieć jako nadmiarowe głosy powyżej tych potrzebnych do zdobycia pierwszego mandatu w tym okręgu, które nie dały żadnego dodatkowego efektu wyborczego w postaci drugiego posła.
Remedium na to jest łączenie się partii opozycyjnych w większe koalicje, które mogą uzyskać wynik odpowiadający przynajmniej trzem mandatom w każdym okręgu wyborczym. Dla okręgu tarnowskiego, gdzie PiS regularnie cieszy się poparciem w granicach 60%, oznaczałoby to wspólną listę wszystkich ugrupowań opozycyjnych.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Debata o wspólnej liście wyborczej. Zakładajcie Obywatelskie Komitety Wyborcze!
W przypadku hipotetycznego startu w ramach jednej listy w 2019 roku opozycja demokratyczna mogłaby uzyskać następujący wynik:
Trzy partie opozycyjne uzyskały w okręgu nr 15 równo 1/3 głosów. Startując razem, mogłyby uzyskać 3 mandaty poselskie, czyli również 1/3 w dziewięciomandatowym okręgu wyborczym. Jest to wynik o 50% lepszy niż przy starcie na trzech różnych listach. Zapewne część wyborców mogłaby nie poprzeć takiej wspólnej listy. Kolumna „Nadmiarowe głosy” w tabeli powyżej pokazuje, ilu wyborców może utracić wspólna lista, bez konsekwencji utraty trzech mandatów. 12,1 tys. głosów to w odniesieniu do 115,5 tys. głosujących na KO, Lewicę i PSL ponad 10% głosujących. Taki był bufor na „zniechęconych jedną listą”, przy którym połączenie wyborczych sił przełożyłoby się na wygranie trzech, a nie dwóch mandatów.
Koalicja Obywatelska w 2019 roku miała zbyt małe poparcie, aby zdobyć 3 mandaty w 13 okręgach wyborczych, Lewica w 34, PSL w 30. Możemy powiedzieć, że startując na trzech listach opozycja naraziła się na utratę głosów na poziomie okręgów wyborczych 77 razy. Z powodu zbyt małego poparcia, niepozwalającego na zdobycie przynajmniej 3 mandatów poselskich w każdym okręgu wyborczym, trzy listy opozycji demokratycznej w 2019 roku straciły 673,9 tys. głosów. Jest to suma, która uwzględnia wpływ pozostałych czynników opisanych przeze mnie, które prowadziły do zmarnowania głosów.
Skuteczną metodą, która może zapobiec takiemu traceniu głosów w wyborach w 2023 roku, jest start opozycji na wspólnej liście wyborczej.
Podsumowanie
Opozycja demokratyczna, startując w wyborach w 2019 roku na trzech listach, straciła łącznie 1,256 mln głosów. Na tę liczbę złożyły się cztery czynniki:
- Iluzja, że wszystkie partie opozycyjne mają zasięg krajowy – 403,6 tys. straconych głosów.
- Zmarnowane głosy wyborców głosujących za granicą – 122,1 tys. straconych głosów.
- Brak uaktualnionej liczby wybieranych posłów w okręgach wyborczych – 56,2 tys. straconych głosów.
- Poparcie poniżej trzech mandatów w okręgu wyborczym – 673,9 tys. straconych głosów.
1,256 mln głosów w odniesieniu do 8,959 mln oddanych głosów na listy KO, Lewicy i PSL daje 14% zmarnowanych głosów. W tak zdefiniowanych kategoriach PiS nie stracił w wyborach w 2019 ani jednego głosu. Utracone głosy są jednym z uroków metody przydziału mandatów metodą d’Hondta. Ani jednego mandatu nie traci ta lista wyborcza, której wynik w okręgu wyborczym pozwala zdobyć ostatni przydzielany mandat w tym okręgu. PiS również stracił część głosów, było ich 318 tys. Wszystkie dotyczyły przynajmniej czwartego mandatu w okręgu wyborczym i było to tylko 4% głosów oddanych na tę listę w skali kraju.
Opozycja, aby w wyborach w 2023 roku dojść do poziomu 4% zmarnowanych głosów, powinna dopilnować zmian liczby wybieranych posłów w okręgach wyborczych, które wynikają ze zmian demograficznych. Powinna też łączyć się w koalicje wyborcze, które pozwalają na uzyskanie przynajmniej trzech mandatów poselskich w każdym z 41 okręgów wyborczym – wynik uzyskany przez PiS w 2019 roku. Przy poparciu PiS, które w niektórych okręgach wyborczych utrzymuje się powyżej 55%, jest miejsce tylko na jedną wspólną listę partii opozycyjnych.
O autorze
Michał M. Majewski
Michał M. Majewski – analityk systemu wyborczego, autor petycji do Senatu dotyczącej zmian w kodeksie wyborczym dla zapewnienia prawidłowej liczby wybieranych posłów w każdych wyborach do Sejmu.
Tekst petycji do Senatu w sprawie zmian w kodeksie wyborczym – https://www.senat.gov.pl/prace/petycje/wykaz-tematow-petycji/petycja,684.html