Zostały trzy tygodnie kampanii wyborczej. Dla osób śledzących każdy dzień polskiej polityki to może się wydawać końcówką wyborczych zmagań. Dla wielu osób, które uważają wszystkich polityków za jedno zło, zainteresowanie wyborami i ewentualnym w nich udziale właśnie się zaczyna
W tym odcinku poradnika wyborczego nie będę pisał, co jeszcze można wykorzystać w naszym systemie wyborczym do zwiększenia wyniku mandatowego opozycji. Chciałbym opisać kilka realnych działań, które każdy z nas, wyborca opozycji demokratycznej może zrobić w najbliższych dniach.
Kandydaci ze środka listy
Największą przewagą strony demokratycznej w tych wyborach są jej kandydaci. Na listach Trzeciej Drogi, Lewicy i Koalicji Obywatelskiej każdy może znaleźć osoby, z których poglądami się utożsamia. Warto poświęcić chwilę czasu i poznać kandydatów z dalszych miejsc na liście w naszym okręgu wyborczym. Te osoby, nie mają ‘miejsc biorących’ na liście, kandydują bez wielkich nadziei na mandat poselski, ale dzięki swojej determinacji mają największe szanse zdobyć w tych wyborach kolejne głosy dla opozycji. Warto im w tym pomóc.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Gdzie nasz głos będzie miał największy wpływ na wynik. Praktyczny poradnik wyborczy, część 2
Przy ocenie kandydatów, których nie znam, kieruję się zawsze ich osiągnięciami w życiu zawodowym poza polityką. To od razu eliminuje młodocianych partyjnych karierowiczów. Warto też wysłać do kandydatów maila z pytaniem, jakimi tematami w Sejmie chcą się zajmować po wygranych wyborach. To spore sito, bo część kandydatów nie odpowie, ale ci, którzy odpowiedzą, dają jasny znak, że traktują wyborców serio. Z tego co odpowiedzą, można wybrać osoby, co do których jesteśmy przekonani.
Wyborca niezdecydowany z przystanku tramwajowego
Wiele już powiedziano, że w czasie kampanii wszyscy walczą o wyborców niezdecydowanych, albo tych, którzy nie chodzą na wybory. Nie chcę udawać, że znam się na prawdziwych przyczynach, dlaczego tak dużo osób nie chce brać udziału w wyborach. Moja własna obserwacja z rozmów z takimi ludźmi jest taka, że boją się „źle wybrać”, nie mają zaufania do żadnych polityków i absencję w wyborach traktują prawie jako mądrość życiową – nie dają się wciągnąć w obietnice polityków. Takie osoby, albo będą konsekwentne i nie zagłosują, albo pod wpływem emocji z ostatnich dni kampanii zagłosują przeciwko komuś.
Lubię rozmawiać z takimi osobami na temat wyborów i trochę ich do udziału w głosowaniu pozachęcać. W tych rozmowach trzeba mieć gotowego kandydata, którego możemy polecić, najlepiej niepartyjnego. Zamiast rozmawiać, czy lepszy jest Tusk, Kaczyński, czy Kosiniak-Kamysz, lepiej powiedzieć, że znam kandydata Iksińskiego i on jest super.
Kilka tygodni temu, kiedy jeździłem po okolicy i robiłem zdjęcia urny wyborczej w różnych sceneriach, w sobotni poranek poprosiłem człowieka czekającego na przystanku tramwajowym o pomoc w przeniesieniu urny. Ów człowiek pomaga mi nieść urnę i zaczynamy rozmowę:
– Co to jest? Pyta szczerze zaciekawiony.
– Urna wyborcza, na wybory.
– Te wybory, kto ma potem rządzić?
– Tak.
– Panie, te partie to jedna cholera, nie ma na kogo głosować.
Upewniłem się, że człowiek mieszka w Warszawie i oceniłem, że to nie jest czas i miejsce na dyskusję o sile głosu wyborczego, więc zaproponowałem:
– Niech pan głosuje na Pawła Kasprzaka, on nie jest z żadnej partii i do żadnej partii się nie zapisze.
– O to dobre, jak pan mówi on się nazywa? Kasprzak?
– Paweł Kasprzak.
Tacy ludzie, którzy nie ufają politykom i stracili wiarę w sens uczestniczenia w wyborach, są w dalszym ciągu do przekonania i największe szanse, żeby to zrobić, mamy my, wyborcy Opozycji. Mam więc gorącą prośbę, poświęćmy trochę czasu, aby poczytać o kandydatach w naszych okręgach wyborczych i wybierzmy, kilka osób ze środka listy, które z przekonaniem możemy polecić w rozmowie na przystanku, albo pod warzywniakiem.
Realna pomoc kandydatom z dalszych miejsc listy
Znam kilku kandydatów, którzy startują w tych wyborach z list różnych ugrupowań i wszyscy w rozmowach przyznają, że fundusze są sporym ograniczeniem tego co mogą zrobić podczas kampanii. Skoro każdy chce, aby opozycja te wybory wygrała, trzeba tych kandydatów ze środka listy wesprzeć finansowo. Proponuję taką formułę – kwotę, którą co miesiąc wydajecie na łącze internetowe oraz abonamenty na platformach streamingowe, pomnóżcie razy dwa i przeznaczcie na wsparcie funduszy wyborczych kandydatów opozycji – numery kont można znaleźć w ich mediach społecznościowych. Pieniądze wpłacone dziś będzie można wykorzystać na działania podczas kampanii, pieniądze wpłacone w ostatnim tygodniu przed wyborami, nie zdążą zapracować na dotarcie z przekazem kandydata do wyborców.
Do tych kandydatów, których „sztabem wyborczym” jest najbliższa rodzina, warto dotrzeć i zaoferować pomoc. Miejsce na baner na płocie, albo pomoc w rozwieszaniu ich plakatów na tablicach wyborczych w okolicy. Dla kandydata z „miejsca niebiorącego” kampania wyborcza to naprawdę duże wyzwanie, poświęcenie 4-5 tygodni swojego prywatnego życia powinno być docenione. Nie ma lepszego docenienia, niż zaangażowanie się samemu, chociaż na kilka godzin w kampanię takiego kandydata.
Rozdawanie ludziom ulotek wyborczych pod sklepem, to gwarancja niezapomnianych wrażeń z krótkich rozmów z wyborcami wszystkich opcji politycznych. Wiem, że w dobie Internetu, ta metoda dotarcia do ludzi może się wydawać anachroniczna, ale kluczowym elementem jesteśmy my, rozdający te ulotki. Zagubiony wyborca niezdecydowany, który w ostatnim tygodniu przed głosowaniem, będzie bombardowany informacjami nastawionymi na obrzydzenie opozycji, może spojrzy na naszą ulotkę w sobotnią ciszę wyborczą i przyzna, że dostał ją od miłej i przyjaźnie nastawionej osoby.
Zrób debatę, po prostu zrób debatę
Można też zaangażować się w kampanię wyborczą trochę bardziej i zorganizować lokalną debatę pomiędzy kandydatami startującymi w naszym okręgu wyborczym. Zrobiłem taką debatę cztery lata temu w gminie Izabelin, a organizacja od pierwszego pomysłu do debaty zajęła mi tydzień.
Przepis na debatę jest dość prosty. Na początku musimy mieć salę, tu trzeba się porozumieć z miejscowych domem kultury albo innym ośrodkiem podległym samorządowi. Potem musimy uzgodnić dostępność terminu 1-2 kandydatów. Resztę kandydatów obdzwaniamy, mówiąc, że jest lokalna debata, w której udział potwierdziło już dwóch kandydatów. Takie postawienie sprawy doprowadza do sytuacji, że wszystkie główne komitety potwierdzają swój udział. Do debaty trzeba przygotować 2-4 dziedziny, w których chce się przepytać kandydatów, warto to zrobić w kilka osób.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zagranica – Warszawa wspólna sprawa. Praktyczny poradnik wyborczy, część 3
Sama debata jest już prosta – w pierwszej części każdy kandydat odpowiada na zadane pytania, w drugiej kandydaci pytają innych kandydatów, potem pytania z sali i na koniec 90-sekundowe oświadczenia kandydatów. Jest z tym trochę pracy organizacyjnej, ale efekty takiej debaty widać w lokalnych wynikach. W 2019 roku w gminie Izabelin dwójka kandydatów, którzy wystąpili w lokalnej debacie, a nie mieli żadnych związków z gminą Izabelin, uzyskało w głosowaniu relatywnie wyższy wynik niż w gminach sąsiednich.
Polscy piłkarze a wynik wyborów
Lubię czytać reportaże publikowane ostatnio w Wyborczej z różnych regionów Polski. Mieszkańcy wypowiadają się w nich, na kogo zagłosują lub nie i dlaczego. Niedawno przeczytałem tam wypowiedź pani z Jaworzna – „W polityce jest jak z naszą drużyną w piłce nożnej, nachapali się już i nie chce im się biegać po boisku. Postawię na kogoś, komu się jeszcze coś chce.” Podoba mi się ta analogia piłkarska i warto ją sobie wziąć do serca. Różnica jest taka, że oprócz samych kandydatów, po tym boisku kampanii wyborczej musimy przez kolejne trzy tygodnie nabiegać się my, wyborcy opozycji. Nie bądźmy jak kibice piłkarscy w popcornem przed telewizorem. Szkoda czasu na komentowanie kolejnych sondaży w mediach społecznościowych. Te wybory możemy i musimy wygrać, ale nasze boisko to przystanek tramwajowy i parking przed supermarketem – tam najprędzej spotkamy wyborców nieprzekonanych.
PRZECZYTAJ TAKŻE: D’Hondt – wszystko o co głupio było zapytać, a jednak warto wiedzieć. Praktyczny poradnik wyborczy, część 4
Dużo napisałem w moich poprzednich odcinkach poradnika wyborczego, jak turystyką wyborczą poprawić wynik mandatowy opozycji. W tygodniu przed wyborami napiszę konkretne rekomendacje skąd dokąd warto jechać. To będzie dotyczyło niektórych okręgów i konkretnych wyborców partii opozycyjnych w tych okręgach. Wierzę, że będzie to pewien dopalacz wyniku wyborczego, który sprawi, iż mimo ewidentnych przegięć w kodeksie wyborczym w stronę PiS, wynik opozycji liczony w mandatach będzie lepiej odzwierciedlał procentowe poparcie w oddanych głosach. Ten dopalacz w postaci turystyki wyborczej będzie miał sens tylko wtedy, gdy pozostałe trzy tygodnie kampanii wyborczej to będzie czas dużej aktywności wyborców opozycji na chodnikach i ulicach w całej Polsce. Musi nam się chcieć biegać po boisku.
O autorze
Michał M. Majewski
Michał M. Majewski – analityk systemu wyborczego, autor petycji do Senatu dotyczącej zmian w kodeksie wyborczym dla zapewnienia prawidłowej liczby wybieranych posłów w każdych wyborach do Sejmu.
Tekst petycji do Senatu w sprawie zmian w kodeksie wyborczym – https://www.senat.gov.pl/prace/petycje/wykaz-tematow-petycji/petycja,684.html