To już sześć lat… Można je opowiadać rozmaicie. „Kawał roboty!” Albo inaczej – „sześć lat i co?” Oba zdania byłyby prawdziwe. Mam za sobą burzliwą historię stosunków z KOD i Obywatele RP również. Choćby z tego powodu możecie być pewni, że gratulacje ze strony nikogo z nas nie są zdawkową grzecznością. Zresztą grzeczność – by tak rzec – nie należy do naszych najmocniejszych atutów. Jest dla mnie jednak jasne, że nie byłoby mojej i naszej, Obywateli RP, osobnej historii, gdyby nie Wasz pierwszy impuls, bo to za tym impulsem wszyscy poszliśmy. Oczywiście tak było trzeba. I oczywiście było warto.
Macie liczne i wielkie powody do dumy. Nikt z nas mimo to nie wie, czy Wasza rocznica powinna cieszyć, czy raczej doprowadzać do rozpaczy choćby tym, że po sześciu latach demokracji nadal trzeba bronić aż tak bardzo.
Przed nami znów wybory i wszyscy o nich myślimy – i o tym chcę do Was napisać w Waszą rocznicę. Nadzieje i obawy związane z wyborami będą – jak zawsze dotąd – na dalszy plan odsuwać wiele ważnych spraw, które były naszymi postulatami, przedmiotem starań, ciężkiej pracy, budzącej emocje walki i w których zdołaliśmy dokonać wiele. Usłyszymy znów – i sami pomyślimy również – wciąż to samo „nie teraz”. Najpierw odsuńmy zły PiS, a potem zajmiemy się naprawą polskiej demokracji. Nie chcę w tę dyskusję wchodzić. Chcę tylko prosić o zrozumienie rzeczywistej stawki. Ona nie tylko na tym polega, że trzeba zmienić władzę.
Gdybyśmy dziś rozmawiali poważnie i otwarcie o polityce oraz o roli obywatelskich ruchów, to kontekst tej rozmowy wyznacza niedawna owacja na stojąco na cześć Straży Granicznej w Sejmie. Patrzyliśmy na nią ze zgrozą. To miara naszych porażek.
Potrafię wymienić długą listę podobnych momentów, ale ten pozostanie wśród nich najbardziej wyrazistym. Oto nasi przedstawiciele – ci, którym wielokrotnie dawaliśmy poparcie i na których głosowaliśmy – bili brawa i dali moralne wsparcie ludziom, którzy łamiąc ducha i literę prawa, dopuścili się najokrutniejszego bestialstwa, na jakie zdarzyło się nam w Polsce patrzeć w ciągu całego naszego życia.
W nas wszystkich – w Was też, dobrze to wiem – rodzi to pytania, które uwierają nieznośnie i którym nie umiemy sprostać.
Jak z czystym sumieniem głosować na ludzi, którym rzekomy polityczny rozsądek każe wyprzedawać wszystko, w co wierzymy – aż tak bardzo dosłownie, tak bardzo wprost?
Wiemy doskonale, jak ten sam rozsądek objawi się, gdy przyjdzie bronić praw kobiet. Już tego doświadczaliśmy. Wiemy, jakie będzie rzeczywiste znaczenie rządów prawa, gdy przyjdzie co do czego – a właśnie patrzymy na polityczną bierność w tej sprawie, w której dokonaliśmy właściwie wszystkiego, czego było trzeba, by na obecnej władzy – nie żadnej przyszłej – wymusić ustępstwa. To nie naiwny idealizm każe mi pytać, jak mamy dziś głosować. Na kogo z tych, którzy ostatnio klaskali. To bardzo realne pytanie. Ono przesądza o być albo nie być każdego obywatelskiego ruchu, który nie chce jedynie robić za ściankę do zdjęć używanych w kampanii wyborczej.
Piszę o tym, bo wiem, że politycy pozwalają sobie na to, na co pozwalamy im my, ich wyborcy. Rozsądek każe im rozważać korzyści i koszty. Ten polityczny rachunek jest rzeczywistością i nie wolno się na nią po prostu zżymać. Nie wolno jej też ignorować. Raczej trzeba do tego rachunku dopisać pozycję, którą polityczni rachmistrze będą musieli uwzględniać. Nasze zdanie. Zdanie obywateli. To dlatego piszę o tym do KOD. Jesteście wciąż największym spośród obywatelskich ruchów.
Będę kandydował w wyborach. Znowu.
Nie tylko jako ten, który nie klaskał Straży Granicznej, który nie sprzeda praw kobiet, konstytucyjnej praworządności i żadnego z naszych postulatów. Będę kandydował jako jeden z Was, których głos powinien się liczyć, jeśli nie decydować.
Będę kandydował, jak to już zrobiłem – nie po to, żeby koniecznie wygrać ani nie po to oczywiście, żeby rozbić głosy, osłabiając opozycję w starciu z PiS. Przeciwnie. Chcę żądać porozumienia, jak go zawsze żądałem – i chcę go żądać skutecznie. Porozumienia na uczciwych warunkach. Bez orzekania z góry, kto jest, a kto nie jest prawdziwym opozycyjnym demokratą. Bez wyprzedaży wartości i postulatów. Wreszcie bez rezygnacji z szans w imię partyjnych partykularyzmów, jak to już nie raz robiono, przegrywając nawet wtedy, kiedy oddaliśmy więcej głosów niż ich uzyskał PiS, bo partyjne strategie obliczono na coś innego niż wspólne zwycięstwo. By dodać poparcie i postulaty różnorodnych środowisk, nawet wówczas, gdy one stają w konflikcie – bo to się da zrobić i dobrze wiemy jak. Chcę żądać porozumienia obywateli, a nie targów politycznych liderów za zamkniętymi drzwiami ich gabinetów.
Zamierzam kandydować przede wszystkim po to, by politykom do ich rachunków dopisać właśnie tę brakującą pozycję – ograniczającą ich wolę wyborców. Również Waszą. Zamierzam uzyskać poparcie, z którym będą musieli się liczyć.
Piszę do Was prosząc, byście spróbowali zrobić to samo. Kandydujcie. Z obywatelskich list, nie z tych, które partie układają dla siebie. Zbudujmy obywatelską reprezentację, której głosu nie będzie już można po prostu zignorować, jak robiono to zawsze dotąd w odpowiedzi na wezwania do wspólnej listy, do prawyborów, do zdecydowanych działań poza parlamentem i do przeróżnych innych rzeczy – i jak zignorowano nasz głos z tą wyjątkową ostentacją, na którą w osłupieniu patrzyliśmy w czasie niesławnej, zawstydzającej i upokarzającej nas sejmowej owacji. Nie apelujmy już tylko do rozsądku i sumień polityków. Zmieńmy pozycje w ich kalkulacjach.
To się da zrobić. Dałoby się, gdybyśmy kandydując byli jednymi z wielu. Bez Was to się nie uda. Obywatele RP nie ustąpią, choćby zostali sami, powinniście o tym wiedzieć. Proszę o Waszą solidarność.
Sześć lat obrony demokracji imponuje. Ale sześć lat powinno było wystarczyć. Przynajmniej do tego, by demokracja żyła w naszych własnych szeregach.
Z uszanowaniami i gratulacjami
Paweł Kasprzak
Obywatele RP
3 thoughts on “Do przyjaciółek i przyjaciół z KOD”
Panie Pawle, bardzo dziękuję panu za ten LIST, za ten wspaniały GEST i za poważną deklarację. Za nieugaszoną wolę zadbania o DOBRO wszystkich obywateli w Polsce.
Ależ dziękować nie ma za co. Dziś już wiadomo, że odpowiedzi nie ma i nie będzie, solidarności raczej też nie. Obawiam się bardzo, że Obywatele RP — jeśli dadzą radę się wychylić, to organizacyjnie to jest trudne dla tak małego środowiska — zostaną raczej sami.
Bez wyprzedaży wartości i postulatów – cenne.
Polityczne kompromisy są bezwzględne. Szczególnie dla nowych graczy. Natomiast głos obywatelski, ten bez wyprzedaży wartości wspólnie nam przyświecających i postulatów może być zagrożeniem dla partyjnego bytu . Resztę opisałeś.