W Gazecie Wyborczej 19 marca ukazał się obszerny wywiad Tomasza Kwaśniewskiego z przewodniczącym Platformy Obywatelskiej Borysem Budką. Wywiad ważny. Ważny nie dlatego, że ujawnione w nim zostały ważkie pomysły na Polskę. Ważny, bo z całą bezwzględnością obnaża bezradność, bezsilność, ignorancję, arogancję, a może nawet cynizm jednego z „przywódców demokratycznej opozycji”
Wszystkich akolitów Borysa Budki oraz zwolenników partyjnej gry politycznej bardzo proszę o zaprzestanie czytania już teraz. Zdaję sobie doskonale sprawę, że Was do niczego nie przekonam, oczu na nic Wam nie otworzę, a jedynie spotkam się z określeniami, że jestem „gorszy od pisiorów” lub wręcz komplementami, że jestem tajnym współpracownikiem służb Kaczyńskiego. Po co nam to?
W zasadzie każde wypowiedziane w tym wywiadzie zdane przewodniczącego powinno zostać skomentowane. Na początek pozwolę sobie zacytować dosłownie komentarz Pawła Kasprzaka, jaki zamieścił na swoim profilu facebook’owym:
***
„Mój Boże, trudno to wytrzymać, naprawdę.
Taki fragment:
Budka: Ludzie oczekują sprawczości i ciągle nas pytają: „Dlaczego PiS jeszcze rządzi?!”. „Czemu wy nic nie robicie?!”.
Redakcja: Właśnie.
Budka: – „Kaczyński robi tyle błędów, a wy tego nie wykorzystujecie?!”.
Redakcja: Dokładnie.
Budka: – „A jak mamy to wykorzystać?”, pytam tych, którzy tak mi mówią. „Chętnie skorzystam z rady, zapraszam, proszę mi powiedzieć”. I wtedy oni: „Nie wiem, to pan od tego jest!”.
Ja: – Nieprawda, Panie Przewodniczący. Z żadnych rad Pan nie skorzystał, udaje Pan, że o nich nie słyszał. Wojciech Kinasiewicz, może przypomnisz państwu? Np. projekt 150 pytań? Trzecią Izbę, którą można już dziś powołać przy Senacie? W sprawie aborcji? W sprawie konstytucji? Z uprawnieniami przynajmniej dla Senatu wiążącymi? O Covid i sieci sztabów kryzysowych od Senatu po gminy i samorządowe szpitale oraz szkoły i MOPS-y nie wspominając?
Przypominanie Budce jest daremne, wiem. Może jednak warto powiedzieć o tym redaktorowi? Ten przykład twardych pytań i dziennikarskiego nacisku podniósł mi ciśnienie. Żadne z tych pytań nie jest retoryczne. Redaktor o tym nie wie? Może naprawdę nie wie. Zaraz dostanę zawału…
Ochłonąwszy nieco i spróbowawszy pomyśleć, co by tu można było powiedzieć poważnie na tę kompletnie niepoważną rozmowę. Myślę, że odpowiedzi wymaga wyrażone tu Budki przekonanie o tym, że wybór w istocie przebiega między rewolucją i zamachem stanu, a oczekiwaniem na wybory, które przyniosą większość i możliwość realnego działania. To fałszywie zdefiniowana przestrzeń wyboru. Budce wyjaśnić się tego nie da, bo on żyje w parlamencie, żyje z tego i inaczej nie umie. Tłumaczyć to być może należy redaktorowi.
Otóż po pierwsze – to akurat specyficznie sytuacyjna uwaga w dzisiejszej polskiej rzeczywistości – liczenie na wynik wyborów może się okazać naiwnością podobnie skrajną, jak w latach 40. ubiegłego stulecia i z przyczyn podobnych. Różnice są oczywiste, ale z pewnego punktu widzenia są zawstydzające. Za Kaczyńskim żadne ruskie czołgi nie stoją, a efekt – bardzo proszę, jest ten sam.
Po drugie, istnieje oczywiście cała sfera działań pomiędzy przewrotem, a oczekiwaniem wyborów, jakbyśmy żyli w kwitnącej demokracji, w której żadnych problemów nie ma. I jakby nawet w takich idyllicznych warunkach „wola ludu” realizowała się wystarczająco w urnach wyborczych. To tylko Borys Budka nie wie o istnieniu tej przestrzeni. Gorzej, że najwyraźniej nie ma o tym pojęcia również, redaktor Kwaśniewski…
Opór, nieposłuszeństwo i społeczne fakty dokonane – to jest coś, co się odbywa i przynosi realne zmiany, które nie muszą być drobne, a mogą być doniosłe, jeśli tylko przestaniemy widzieć tylko konferencje prasowe polityków w parlamencie i wierzyć, że zmiana dokonuje się wyłącznie poprzez sondaże poparcia. Oraz, że zmienić kraj mogą tylko ustawy przegłosowane w parlamencie. To nieprawda.
Po trzecie, opozycja w ogóle, a Platforma w szczególności, nie może dziś wierzyć, że wystarczy obiecać przyszłą szczęśliwość w kampanii wyborczej. W te obietnice nikt nie uwierzy. Jedyną zaś obietnicą, którą da się spełnić natychmiast, jest właśnie demokracja praktykowana dzisiaj. Wola i determinacja zmian praktykowana w oporze. Np. w prawyborach (tak, znowu o tym) pokazującym mandat przywództwa demokratów i udział obywateli w podmiotowym kształtowaniu polityki. Np. w referendach, które tworzą fakty zarówno polityczne, jak realne więzi społeczne, a choć żadnego prawnego znaczenia nie mają i mieć nie będą, choć są trudne, bo trzeba by je dzisiaj robić bez zgody władz i przy jej oporze (jak, nie przymierzając, w Katalonii), to trudno sobie wyobrazić większy nacisk. Pokojowy i bardzo legalistyczny – nie rewolucyjny, panie prezesie. Nie wygracie żadnych wyborów wyłącznie gadając.
Po czwarte siedząc w tym pseudo-parlamencie i ulegając jego narzuconym przez PiS regułom, legitymizujecie pozór demokracji, korumpujecie się i kompromitujecie w oczach wyborców. Pryncypia konstytucyjne podeptaliście już dawno godząc się na fikcję głosowania prezydenckiego wbrew konstytucji, głosując wbrew konstytucji za tarczami o kolejnych numerach, za własnymi podwyżkami, nawet za prawami zwierząt, bo to się wydawało słuszne, popularne wśród wyborców i wygodne.
Wybory za 2,5 roku? Możliwe. Ale wie Pan, Panie przewodniczący, że można dziś myśleć o ruchu społecznym na rzecz wyborów przed terminem? Wobec katastrofy, w której ginie państwo? Choćby w formie referendum? Że efekt nie będzie wiążący? Co z tego? Nacisk byłby potężny. Więzi społeczne przy tym zbudowane – nie do złamania. Wyłonilibyśmy przywództwo o potwierdzonym mandacie i jasnym programie, którego wartość byłaby powszechnie uświadomiona. Egzotyczne, prawda? Ano, właśnie – żyjemy w różnych światach. Ja ten pański znam i – szczerze mówiąc – brzydzę się nim. Pan zna alternatywne propozycje. Pan właśnie po raz kolejny je odrzucił. Ja wiem, co pańskie słowa znaczą, Pan wie, że ja wiem i ma Pan to gdzieś. Ma Pan rację sądząc, że może Pan sobie na to pozwolić, bo nic na to nie poradzę. Być może wie Pan nawet, że ceną będzie kolejna porażka. To też ma Pan gdzieś. Bo Panu płacą za czekanie na następną wyborczą okazję. To ja należę do tych, którzy ponoszą koszty.”
***
A teraz spokojnie i po kolei.
Na początku plebiscyt prezydencki, Rafał Trzaskowski i ogłoszenie powstania jego ruchu, co Borys Budka kwituje prostym stwierdzeniem: „– To było pod wpływem emocji. Rzuciliśmy hasło i potem trzeba się tłumaczyć. Taki jest kalendarz wyborczy, że wybory mamy dopiero za trzy lata. Nie da się utrzymać aktywności kampanijnej przez tak długi okres. Ludzie oczekują sprawczości i ciągle nas pytają: „Dlaczego PiS jeszcze rządzi?!”. „Czemu wy nic nie robicie?!”.
Czyżby? Doprawdy? Obywatele RP wystosowali dwa listy do Rafała Trzaskowskiego. Pierwszy po I turze: Apel Obywateli RP do Rafała Trzaskowskiego: mamy 3 postulaty | Obywatele RP
Były w nim zawarte trzy proste, i jak nam się wydawało oczywiste postulaty. Tak oczywiste, że z pewnym zażenowaniem je zamieszczaliśmy. Ale były one oczywiste, jak się okazuje, tylko dla nas. Czy dlatego, że były głupie? Trudne do realizacji? Być może – nikt jednak żadnej z nimi polemiki nawet nie podjął. Po prostu zostały całkowicie zignorowane. Zignorowane dlatego, że zignorowane być mogły.
Drugi list wystosowaliśmy po zakończonym plebiscycie: Apel do Rafała Trzaskowskiego | Obywatele RP
Ten spotkał się z jakąś reakcją w mediach. Niestety, nie spotkał się z żadną reakcją szanownego adresata. A w nim być może był zalążek odpowiedzi na stwierdzenie Budki zawarte w wywiadzie: „Nie da się utrzymać aktywności kampanijnej przez tak długi okres.”
Otóż da się, Panie Budka. Trzeba jedynie chcieć. I potrafić. A jak się nie potrafi samemu – szukać wsparcia.
No dobra, o tych listach pan przewodniczący mógł nie wiedzieć. Nie jest wszak w oczywisty sposób Rafałem Trzaskowskim. Ale o tym liście, skierowanym bezpośrednio na jego ręce: List Obywateli RP do Borysa Budki | Obywatele RP nie wiedzieć już nie mógł. No chyba, że ktoś z jego współpracowników skrzętnie go przed nim ukrył. A to już by świadczyło o wewnątrzpartyjnym sabotażu.
Tak więc na początek – z grubsza wiadomo było, co można zrobić. Można było choćby podjąć jakąkolwiek polemikę. Nie zrobiono tego, bo nie zrobić można było.
W dalszej części Borys Budka odwołuje się do wyborów w Rzeszowie:
„Miałem zebrać te dziesięć milionów i co z nimi zrobić? Pierwszą możliwością sprawdzenia się będą wybory prezydenta Rzeszowa. Tam będziemy gryźć trawę.”
Otóż – po pierwsze co zrobić z tymi „dziesięcioma milionami” proponowaliśmy. O tym, jak wygrać wybory w Rzeszowie również. Nie trzeba „gryźć trawy” z Warszawy. Wystarczy dać szansę mieszkańcom. Na wyrażenie swojej opinii choćby w prawyborach. I to nie Nasz Rzeszów powinien o nie apelować, a Pan, Panie Przewodniczący, powinien je zwyczajnie w Rzeszowie zorganizować. Cały czas w wywiadzie daje Pan wyraz własnej bezsilności. Propozycja leży na stole od czterech lat. Wystarczy się po nią pochylić, miast biadolić jaki to PiS jest zły. I składać kolejny raz deklaracje „gryzienia trawy”. Z trawy, nawet przeżutej trzy razy, nowej demokracji nie zbudujemy.
Dalej jest tylko gorzej.
„Nie jestem rewolucjonistą” – oznajmia z pewną dumą Borys Budka. Nie wyjaśniając oczywiście, co ma na myśli. Rewolucję można rozumieć co najmniej dwojako – jako akt zbrojnej walki – tak ją rozumieli bolszewicy lub jako zmianę paradygmatu – tak ją rozumiał Kuhn.
Rewolucjonistami w rozumieniu bolszewików nikt z nas nie jest i nie chciałbym, żeby tacy rewolucjoniści się na polskich ulicach pokazali. Ale rewolucja w polityce jest nam niezbędna. Potrzebujemy jak kania dżdżu zmiany paradygmatu uprawiania polityki. I tego niestety pan Budka nie rozumie kompletnie. On został zahibernowany przed 2015 rokiem. A więc siedzi w ławach sejmowych i „kręci młynka palcami” zżymając się na Terleckiego, że ten nie dopuszcza go do głosu. Nie takich polityków dziś potrzebujemy.
A o tym, co można było zrobić w pandemii – bez oglądania się na PiS – pisaliśmy również wiele razy. Nie tylko pisaliśmy. Stawaliśmy na początku pandemii, narażając się na konsekwencje nie tylko zdrowotne, ale i prawne, przed Sejmem. Znowu nie zauważani przez nikogo, poza policją. A przekaz był prosty. Stan nadzwyczajny, albo poparcia dla żadnych tarcz nie będzie. I co? Pozostało jak zwykle biadolenie. Głosowanie wspólnie z PiS, potem cichy pakt plebiscytowy z pogwałceniem Konstytucji.
W dalszym ciągu nie wie Pan, co można zrobić? Kiedy PiS ma większość, a Pan „nie odwoł(am) Morawieckiego, bo nie ma(m) większości!”
Ogólnopolskie referendum w sprawie skrócenia kadencji Sejmu. To może Pan zrobić. Ma Pan na to pieniądze i te dziesięć milionów zwolenników Rafała Trzaskowskiego, z którymi nie wie Pan, co zrobić.
Powołać obywatelską trzecią izbę przy Senacie. Zgoda PiS na to potrzebna nie jest. W tym Pan znajdzie sprawczość i zaufanie, o którym Pan mówi. Nie w „gryzieniu trawy” i obietnicach wyborczych.
Przed nami głosowania w Sejmie nad Funduszem Odbudowy. Poparcie pod warunkiem przywrócenia praworządności. Zgadzamy się na ten warunek stawiany przez Komisję Europejską, a nie potrafimy postawić go sami. Niech pan tylko nie mówi w przyszłości, że Pan nie wiedział. Kiedy już będzie pozamiatane, a Morawiecki zrobi, co będzie chciał.
I długo by tak jeszcze można. Żeby była jasność. Te same zarzuty można postawić każdemu (z drobnymi wyjątkami) partyjnemu politykowi opozycji. Ich szefom partyjnym w szczególności. Padło tym razem na Budkę, bo z tak silnie pokazaną całkowitą bezradnością, spotkałem się pierwszy raz.
Na odpowiedź ze strony Pana Przewodniczącego nie liczę. Na zainteresowanie jakichkolwiek mediów mainstreamu również. Może jednak ktoś to przeczyta z minimalną choć chęcią zrozumienia intencji – to już będzie sukces i drobny krok w kierunku Rewolucji.
Na zdjęciu: Borys Budka (przewodniczący PO) przemawia na konwencji Platformy Obywatelskiej, luty 2020, fot. Wikimedia
5 thoughts on “Nie takich polityków dziś potrzebujemy”
Dziękuję za ostry komentarz do aroganckiego blamażu jaki odwalił BB i jaki trwa od kilku bezjajecznych lat zasiedzenia opozycji na panstwowym etacie za PiS. PO nie chce wladzy bo nie ma wizji i obawia się kosztów sondażowych tej orki na ugorze zostawionym przez PiS. Od ponad 24lat głosowałem na UW/AWS/PO/KO i mam dość straconych szans, oddania kraju PiS, blefów jak ten ruch RT, kompromitacja z głosowaniem razem x PiS za dojeniem budżetu dla partii czy płytki wyskok 276.pl
Od roku cieszę się, że mam wreszcie wybór i towarzysze aktywnie Polska2050 oraz rosnącemu liderowi społecznemu jakim staje się Sz Hołownia.
Czyli dużo nas po podobnych przejściach i podobnie myślących.
Coraz więcej
Ja też w PL2050 upatruję światło w tunelu, bo tam dzieje się solidna praca u podstaw, co ogromnie mnie cieszy. Pozdrawiam.
Tak samo jak Pan od zawsze byłam za PO historycznie pod różnymi nazwami, z początku z przekonania potem z przyzwyczajenia a potem jeszcze z lojalności. Ale teraz „pod Budką” wypowiadam PO swoją lojalność, to jest już DNO. Wyłączam TV gdy widzę BB lub MKBłońską. Nie będę miała pretensji do PIS gdy wygra tylko do Budki że PIS wygrało.Budka jest tak zakochany w sobie, w tym co mówi – że nawet nie wie co mówi, mówi żeby mówić, jak najdłużej być na wizji, tylko by pokazać jaki jest piękny i mądry. To już nie jest ble,ble,ble, bicie piany i jazda na jałowym biegu – to już jest przyspieszone zdążanie w przepaść. Po co on jeszcze jest twarzą tej całej opozycji; czy naprawdę w całej KO nie ma nikogo lepszego, kogoś z nerwem , chociaż z odrobiną daru jaki miał Tusk. Dziwię się Paniom Leszczynie, Jachirze, Panom Sowie, Szczerbie i kilku innym wyrazistym osobom że znoszą kierownictwo tego miernego coraz bardziej odpychającego Budki, że im to nie ubliża???? Opozycjo LARUM GRAJĄ!!!!!!!
Comments are closed.