Polityka: analizy, dyskusje, program

Nasze teksty mają ambicję służyć głębokiej politycznej zmianie. Chcemy, by media organizowały opinię publiczną i reprezentowały ją wobec polityków -- nie tylko rządzących. Chcemy również, by stały się miejscem rzetelnej debaty, w której wykuwa się wizja lepszej Polski, Europy i świata.

Celem jest obywatelskie społeczeństwo

Bez debaty polityka nie jest możliwa. Bez debaty publicznej niemożlliwa jest polityka demokratyczna. Bez mediów jako czwartej władzy w państwie nie ma mowy o demokracji, której instytucje należą do obywateli.

Wyobraź sobie, że zamiast bojkotować Orlen, który uczestniczy w zamachu na niezależne media, co dziesiąty wyborca opozycji przeznacza miesięcznie równowartość jednego litra benzyny na fundusz społecznych mediów.
Wesprzyj projekt obywatelskich mediów

Polityka: analizy, dyskusje, program

Nasze teksty mają ambicję służyć głębokiej politycznej zmianie. Chcemy, by media organizowały opinię publiczną i reprezentowały ją wobec polityków — nie tylko rządzących. Chcemy również, by stały się miejscem rzetelnej debaty, w której wykuwa się wizja lepszej Polski, Europy i świata.

Że władzy PiS mam dość, to jasne. Mam dość opozycji

Marta Lempart, Kuba Karyś do Was piszę między innymi.  Oświadczenie mgr. Przyłębskiej nie ma wielkiego znaczenia. Kaczyński odpalił kolejny granat w szambie. Wszystko jedno, w którą stronę poleci gówno, on będzie rechotał z tą samą zboczoną uciechą, którą prezentuje od dawna. Interesuje go ochlapanie tym gównem wszystkiego wkoło. W ten sposób realizuje się jego wizja państwa rządzonego wyłącznie jego wolą

Nie próbowałbym się szarpać i robić protestów w obronie praw kobiet. Nie dlatego, że koronawirus – to bzdura. Z oskarżeń o złamanie pandemicznych zakazów uniewinniają nas sądy. I zdrowy rozsądek. Czy komuś nie podoba się „brak rozsądku” protestujących w pandemii Białorusinów? Bez jaj… Powody są inne.

Masowe protesty to para w gwizdek, kiedy nie ma jasnych politycznych celów i zdolnego je podjąć przywództwa. A tego nie mamy. Ktoś – przepraszam bardzo – uważa za takie przywództwo ludzi, na których głosowaliśmy w kolejnych wyborach w ostatniej dwuletniej serii? Poważnie? Mamy za przywódców uznać tych, którzy słysząc o prawach kobiet, mówili „nie teraz” albo, że to jest „temat zastępczy”? Naprawdę? Tych ludzi, którzy dzisiaj negocjują warunki „wyborów prezydenckich”, choć one naruszają podstawowe normy tej samej konstytucji, o której mieli pełne gęby frazesów, kiedy się fotografowali na tle naszych protestujących tłumów? Albo tych, którzy głosowali za podwyżkami i wady legislacji oraz złamanie wszelkich procedur nie przeszkadzały im w żadnym stopniu? Którzy teraz bredzą o poprawkach do kolejnych „tarcz” pozbawionych jakiegokolwiek sensu i znaczenia, legitymizując tą fikcją tę twardą rzeczywistość, w której Kaczyński z Przyłębską z prymitywną bezczelnością realizują faszystowską z gruntu doktrynę Carla Schmitta o tym, że suwerenem jest ten, kto może wszystko?


Opozycja tkwi dzisiaj w tej samej fikcji, w której tkwiły w PRL SD i ZSL. Oraz nawet koło poselskie Znak – a ono jedno było wtedy opozycyjne jakoś otwarcie. Różnice we frazeologii nas mylą. Co z tego, że dziś słyszymy „twardą krytykę” władzy? To taki sam kwiatek do kożucha jak Sejm PRL pod przewodnictwem PZPR. Niby na czym polega różnica?


PRZECZYTAJ TAKŻE: Weźcie się za ustalanie, w jakim stanie znajduje się państwo polskie


Nie zagłosuję na nikogo, kto uczestnicy w jakimkolwiek sejmowym głosowaniu, kiedy wokół Sejmu nadal stoją barierki, łamiąc podstawowe polityczne wolności obywateli objętych sejmowym zakazem. Nie obchodzi mnie, że tych ludzi jest setka, a ustawy o prawie wodnym wydają się posłom ważniejsze niż nasze prawa, nie wspominając o prawach zwierząt, czy zwłaszcza o tarczach antykryzysowych. Nie zagłosuję na nikogo, kto uczestniczy w jakimkolwiek sejmowym głosowaniu, kiedy równocześnie mgr. Przyłębska oświadcza o nieważności podstawowych praw człowieka, kiedy uzurpatorzy w SN dokonują zamachu na niezależność sądów, kiedy opętany faszyzmem Czarnek przystępuje do cofającej nas przed Oświecenie krucjaty w szkołach, kiedy nie istnieją żadne instytucje państwa i słychać tylko rechot nienormalnego Kaczyńskiego uważanego w dodatku za geniusza politycznej strategii, z którym wygrać się nie da. Nie – to tylko pozbawieni charakteru i elementarnej wyobraźni politycy opozycji tego nie potrafią i tylko udają, że o cokolwiek prawdziwego chodzi im w tym całym zamieszaniu.

Oświadczenie Przyłębskiej nie ma większego znaczenia, ale sprawia, że mi się już do cna przejadło.

***

Pamiętam taki moment w lipcu 2017. Zdjęcie w nagłówku pochodzi z tego samego dnia – a to był wieczór. Ten, kiedy pod Sejm przyszedł tłum co najmniej 100 tys. ludzi. Nie mieścił się na Wiejskiej. Ludzie przeszli – wzywałem do tego, wrzeszcząc przez głośniki – wkoło Sejmu. Właśnie uchwalono kolejny pakiet ustaw o sądach. Nazajutrz miał je potwierdzić Senat. Otoczenie Sejmu i Senatu miałoby ten sens, że być może dałoby się ten Senat po prostu zablokować. Kiedy ludzie rzeczywiście zaczęli otaczać Sejm, rzuciłem się od głośników na estradzie do kordonu policji, wołając dowódcę. Zjawił się wyjątkowo szybko – normalnie nigdy się nie pokazują. Zapytałem, czy słyszał, co ludzie robią. Potwierdził kiwając głową, cały blady. Zapytałem, czy wie, że nas nie zatrzyma i ilu ludzi idzie. Wiedział lepiej ode mnie. Powiedziałem, żeby nie próbowali blokować ludzi, bo nie dadzą rady, obejdziemy ich w koło, a zabawa z takim tłumem jest niebezpieczna. Dowódca to również wiedział lepiej ode mnie.


W ciągu tych kilku minut uświadomiłem sobie, że gdyby nawet Błaszczak kazał im użyć przeciw nam armatek i gazu – wszystko to stało wtedy w pogotowiu – to oni by ich nie użyli. Nie dlatego, że konstytucja, ale dlatego, że to by było szaleństwo. Wyobraziłem sobie, że blokujemy Sejm skutecznie i PiS kapituluje. Wyobraziłem sobie nawet taką karykaturalną sytuację, w której delegacja z Kuchcińskim i Kaczyńskim wychodzi z białą flagą, negocjować rozejm. Albo kapitulację. I kto z nimi rozmawia? Niby wszyscy byli na miejscu. Szefowie wszystkich partii, KOD, Akcja Demokracja, OSK, my. Wszyscy ważni i mądrzy – Michnik, Frasyniuk, Matczak, cały komplet autorytetów. Ale ani delegacji do rozmów nie dałoby się sklecić, ani żaden zestaw postulatów i celów w negocjacjach nie istniał. Oddajcie władzę? A kto ją przejmie? W czyim imieniu? Z jakim mandatem? Po co?


PRZECZYTAJ TAKŻE: Byli gotowi na Covid. Co więc zawiodło?


Tego wieczora tłum spod Sejmu wezwano do przejścia pod SN. Większość aktywnych uczestników protestów – ja też – uznała to potem za błąd. Trzeba było zablokować Senat. Nadal uważam, że było trzeba. Ale do pewności mi daleko – to zresztą bez sensu rozważać alternatywne wersje historii. Daleko mi do pewności, bo choć blokada Senatu spokojnie mogłaby się tej nocy udać, nie było komu ani przejmować władzy, ani nawet negocjować ustępstw władzy.

Ponad trzy lata od tamtych wydarzeń, cztery przegrane wybory, postępująca degrengolada opozycji – cofnęliśmy się. Niczego nie zbudowaliśmy. Czas chociaż zacząć o tym myśleć.

W sprawie aborcji rzecz powinna być jasna. Dziś większość Polaków chce dostępu do aborcji – nie chce zakazów. To ogromne osiągnięcie obywatelskiego ruchu kobiet. Mężczyzn zresztą też. Nie polityków pieprzących o „tematach zastępczych”. Nawet wśród ortodoksyjnych wyznawców PiS i wiernych kościoła rzymskokatolickiego zwyrodnialców w rodzaju Godek, Chazana i Kaczyńskiego – takich, którzy chcą narodzin dzieci z mózgami poza czaszką, by je po katolicku ochrzcić, namaścić i pochować – jest może promil. Dobrze o tym wie nawet biskup Dziwisz. Niech się biskupi i politycy mierzą z tą rzeczywistością. Nie trzeba krzyczeć „ręce precz od naszych macic” i rzucać czerwoną farbą w ściany kościołów. Wystarczy pokazać, że ów promil pokręconych fanatyków ma w Sejmie niemal 25% reprezentacji, bo dobrze ponad setka posłów podpisała ów list do Przyłębskiej, na który ona dzisiaj odpowiedziała.

Prawo aborcyjne zreformowała ultrakatolicka Irlandia. W referendum. Zróbmy polskie referendum w tej sprawie. Nie takie, które zarządzi Sejm i władza. Zróbmy je sami. W oparciu o samorządy – tam, gdzie możemy na nie liczyć. Gmina po gminie. Lub bez samorządów – tam, gdzie opętani ultrasi ogłosili strefy wolne od LGBT. Nie oglądajmy się na polityków. Niech się pieprzą i dalej udają wariatów. Zróbmy to sami.

O autorze

Dlaczego obywatelskie media są ważne? Chwila prawdy: Google Trends - zestawienie częstości wyszukiwania polityków w internecie

W dziale Polityka

Jak będzie

Będziemy wszyscy wspierać nasz rząd. Słusznie. Bo to jest właśnie nasz rząd. Tak chcieliśmy przez

Czytaj »

Trójpodział władzy

Trójpodział władzy. To nie tylko niezawisłość sądów. To również kontrola rządu przez parlament. To między

Czytaj »

Policzmy się

11 września 2023 roku to kolejny dzień rozmów z wyborcami w ramach akcji „Policzmy się!”

Czytaj »

Stan rozmów

Jeśli wspólna lista opozycji jest niezbędna, a jest, to poważne rozmowy o niej należy prowadzić

Czytaj »

Wielkie udawanie

Nie wszyscy śledzą uważnie i interesują się sprawami publicznymi. Mają do tego prawo, choć budzi

Czytaj »

Eksperyment

KO (PO) deklaruje chęć utworzenia wspólnej listy. Inna rzecz, że te propozycje Tuska mają -na

Czytaj »
komitety obywatelskie

Rachunki krzywd i racja stanu

Podmiotem w wyborach musi być ruch obywatelski. Tylko on jest w stanie wygrać 276 mandatów, nie mówiąc o 305. I tylko on oraz jego przedstawiciele mają szansę zdobyć prawdziwe społeczne zaufanie, a ono przesądza o wszystkim. Musimy powtórzyć mobilizację i wynik z 1989 roku – inaczej przegramy wojnę nazajutrz po wygranej bitwie.

Czytaj »

Stan zagrożenia

Nad Europę i Stany Zjednoczone dotarła kolejna fala ekstremalnych upałów i towarzyszące jej inne zaburzenia

Czytaj »

Kosztowna nieobecność

Donald Tusk podsumował „na gorąco” i krótko czwartkowe „historyczne wydarzenie”, jak określił spotkanie przywódców europejskich

Czytaj »
wybory

Algorytm porażki

O Kaczyńskim, PiS-ie i całej tej zachłannej i pozbawionej skrupułów władzy pisać teraz nie będę.

Czytaj »
pieniądze za praworządność

Różne sposoby na samobójstwo

Wczorajsza „Polityka” przyniosła ważny wywiad Jerzego Baczyńskiego z Donaldem Tuskiem. Polityk w Polsce, który powie:

Czytaj »
Andrzej Duda

Orędzie Prezydenta

Oczywiście, że nie można mu wierzyć. Gdyby robił to, co powinien, by jego działania i

Czytaj »
jedna lista

Kanonada

Żądania wspólnej listy wyborczej całej opozycji powinny być adresowane przede wszystkim do KO i Donalda Tuska – bo jego wezwania do jedności to polityczna mimikra, a nie żaden realny plan. Żądania powinny dotyczyć tego, jak tę listę konstruować, by dla pozostałych partii udział nie oznaczał samobójstwa. Słychać te żądania dziś powszechnie, zwłaszcza w Gazecie Wyborczej, ale nie tylko. Tkwi w tym paradoks, o którym warto chwilę pomyśleć – dlaczego teraz, a nie np. przed wyborami w 2019 roku, skoro to wtedy sytuacja była jednoznaczna, a dzisiaj nie jest? Przede wszystkim jednak ów postulat przybrał dziś postać politycznej kanonady, w której m.in. sam wziąłem udział. Tusk wzywa, pozostali odmawiają i to oni są celem artyleryjskiego ostrzału. Jego efekt zaczyna już być widoczny w sondażach. To nie tylko niesprawiedliwie jednostronna polityczna nawalanka, ale i gra bardzo niebezpieczna. Tak grać nie wolno. Zarówno z pryncypialnych, jak i strategicznych powodów. W tej grze głosy wszystkich polityków brzmią fałszywie. Próbujmy patrzeć trzeźwo, bez uproszczeń, bez wypierania rzeczywistości. To nie jest tekst „tożsamościowy” i na pewno nie ku pokrzepieniu serc. To jest tekst o tym, jak być może da się wygrać, a jak na pewno nie.

Czytaj »
KOD; Komitet Obrony Demokracji; Prawybory

Do przyjaciółek i przyjaciół z KOD

Kandydujcie. Z obywatelskich list, nie z tych, które partie układają dla siebie. Zbudujmy obywatelską reprezentację, której głosu nie będzie już można po prostu zignorować, jak robiono to zawsze dotąd w odpowiedzi na wezwania do wspólnej listy, do prawyborów, do zdecydowanych działań poza parlamentem i do przeróżnych innych rzeczy – i jak zignorowano nasz głos z tą wyjątkową ostentacją, na którą w osłupieniu patrzyliśmy w czasie niesławnej, zawstydzającej i upokarzającej nas sejmowej owacji. Nie apelujmy już tylko do rozsądku i sumień polityków. Zmieńmy pozycje w ich kalkulacjach.

Czytaj »
aborcja

Mniejsze zło już nie istnieje

Z oskarżeniami swoich mamy oczywisty kłopot. Może jednak my wszyscy, którzy głosujemy we wciąż przegrywanych wyborach, chodzimy na demonstracje, robimy, co możemy lub chociaż myślimy, co zrobić się da, powinniśmy się wreszcie dowiedzieć, że politycy opozycji rozgrywają inny mecz niż my.

Czytaj »