Zamówiony przez PO/KO sondaż Kantara komentują wszyscy, ale oczywiście nikt nie przeliczył tego na mandaty
Przeliczenie tu prezentowane jest – owszem – grubym oszacowaniem i musi takim być, ponieważ zakłada, że w każdym z 41 okręgów wyborczych poparcie będzie się rozkładać identycznie. To oczywiście nie jest prawda, ponieważ PiS na Podhalu i PiS w Warszawie to zupełnie różne rzeczy. Wiarygodnie nie da się jednak tego zrobić, zwłaszcza w drugim wariancie tęczownej koalicji zjednoczonej opozycji. Zupełnie nie wiadomo, co ona mogłaby znaczyć -poza tym oczywiście, że na polityczne zamówienie liderów PO powstaje już drugi sondaż, który mierzy nieistniejącą koalicję zgodną z apelami Tuska. Kłopot jest w tym przypadku tym większy, że np. Newseek informuje, że w koalicji pomięto Lewicę, którą Tusk wyklucza, podczas, gdy Wyborcza twierdzi, że Lewicę zaliczono.
Różnie więc zależnie od wersji wygląda strata koalicji, która uzyskałaby 42% poparcia w stosunku do 50% sumy wszystkich opozycyjnych partii albo do 45%, gdyby Lewicy w tej koalicji nie liczono.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wbrew optymizmowi przyszłych sondaży postawa opozycji gwarantuje klęskę
Cóż, sondaż pokazuje spadkowy trend PiS i mniej więcej stały układ sił na opozycji. Ciekawe – ostatni sondaż dla Wyborczej pokazał niewielką, ale jednak premię dla Tuska i Hołowni za zjednoczenie. Tu widać wyraźniejszą stratę. No, premię pokazują niektóre sondaże i doświadczenia zza granicy. Wszystko zdaje się tu zależeć o sposobu, w jaki koalicja powstaje. Z polskich danych trzeba pamiętać, że:
(1) Trzy bloki opozycji startujące do Sejmu uzyskały w 2019 o ok. 5% głosów więcej niż wspólni kandydaci do Senatu;
(2) Mimo tego opozycja – mając w sumie również ok. 5% nad PiS – wybory przegrała i PiS rządzi.
Dzisiejsi zwolennicy wielu bloków zaprzeczają istnieniu lub znaczeniu „premii D’Hondta”. Ponieważ zaś sondażowe poparcie opozycji jest wyższe niż było w 2019, rośnie wśród nas przekonanie, że stojąc czy leżąc opozycja rządzącą większość dostanie od upadającego PiS, choćby nie robiła nic. Owszem, na przedłużeniu dzisiejszego trendu istnieje i taki wariant, w którym postulat jednej listy traci na znaczeniu. Mogłoby się nawet zdarzyć, że dwa bloki opozycji, osiągając wyrównany rezultat, porównywalny z PiS lub wyższy, dostają więcej mandatów niż dostałaby ich wspólna lista.
Zwolennicy „zjednoczenia” wypierają natomiast z własnej i naszej świadomości również mocno potwierdzony w danych fakt, że koalicja szukająca „centrum” przez „cięcie skrzydeł” traci, pozostając pustym projektem.
Rozmowa jednych negacjonistów z drugimi…
PRZECZYTAJ TAKŻE: Teraz jest właśnie na to czas!
Ten sondaż pokazuje rzeczywistość wciąż inną niż komfortowe oczekiwanie na „demokratyczny werdykt przy urnach”. W wariancie osobnego startu opozycja dysponuje w sumie 244 mandatami (w tym KO i PL 2050 ma w sumie 236). W wariancie „zjednoczenia” opozycyjnej koalicji przewaga wzrasta do 254 mandatów.
Obu wariantom daleko do 276 mandatów koniecznych do odrzucenia weta Dudy. Duda z PiS lub (uwaga!) z Konfederacją rządzi nadal w kluczowych sprawach, a opozycyjna koalicja jest jednakowo trudna.
Ów wspomniany wariant, w którym ilość bloków traci znaczenie, dotyczy poparcia opozycji rzędu 67% – zatem większości konstytucyjnej…
Mandaty – wariant osobnych list:
PiS – 174
KO – 154
PL2050 – 82
Konfederacja – 42
Lewica – 8.
PiS i KO są beneficjentami „premii D’Hondta” w porównywalnym stopniu, Lewica jest jego ofiarą.
Wariant „tęczowej koalicji” przynosi podział:
PiS – 161;
Zjednoczeni – 254;
Konfederacja – 45.