Kilka dni temu, 25 marca, minęła 30 rocznica powstania Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Powstałej w oparciu o kadry i struktury radzieckiego KGB. Na początku zresztą wydawała się jej kontynuacją. Teraz to jedna z najnowocześniejszych i najskuteczniejszych służb specjalnych na świecie. To dzięki niej planowany przez Putina blitzkrieg okazał się porażką, a rosyjskie czołgi nie są witane kwiatami, tylko pociskami z granatników
To na ukraiński kontrwywiad spadło zadanie udaremnienia planów FSB, która w każdym ważniejszym ukraińskim mieście miała powołać komitety inicjujące „niepodległe republiki ludowe”. Na wzór donieckiej czy ługańskiej. To „piąta służba”, a faktycznie jeden z departamentów Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji, kierowała na Ukrainę dywersantów, agitatorów, prowokatorów i różnej maści szkodników, wyposażając ich w pieniądze, broń, materiały wybuchowe i kłamstwa o przejęciu władzy w Kijowie przez faszystów i narkomanów.
Jeszcze trudniejsze było i jest powstrzymanie wywiadu rosyjskiego przed zdobyciem (czy raczej podrzuceniem) dowodów na to, że Ukraina pracowała nad bronią atomową i innymi środkami masowego rażenia. Szef Służby Wnieszniej Razwiedki, Siergiej Naryszkin, popadł w niełaskę najprawdopodobniej za to, że takich dowodów nie przedstawił. Pomimo, że sam twierdził, iż wie o planach odtworzenia na Ukrainie sił nuklearnych, a powiązane z jego służbą siatki trolli zasypały internet fałszywkami o laboratoriach pracujących nad bronią biologiczną i chemiczną. Podobno, niektóre z wyprodukowanych tam wirusów, wywieziono do WuHan i tam dały początek epidemii Covid-19. Do wywiadów państw NATO wyciekły informacje, o planowanej przez Moskwę, prowokacji z użyciem broni chemicznej.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Porozumienie dla Praworządności pisze do prezydenta USA. Polska konstytucja jest deptana przez obecny obóz władzy
Dowodów na posiadanie przez Kijów broni masowego rażenia nie ma tak dalece, że nawet Kreml boi się zająć w tej sprawie jednoznaczne stanowisko. Ukraina jest stroną umów międzynarodowych o zakazie proliferacji broni masowego rażenia i w przeciwieństwie do niektórych innych sygnatariuszy się do nich stosuje. A pilnują tego nie tylko wywiad rosyjski, ale i międzynarodowe agencje i służby specjalne, także państw NATO.
Funkcjonariusze kontrwywiadu ukraińskiego złapali już kilku pracowników i współpracowników rosyjskiego wywiadu, których zadaniem było odnalezienie i zinfiltrowanie laboratoriów wojskowych sił zbrojnych Ukrainy.
25 marca 1992 roku, to data wejścia w życie ustawy „O Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy”. Od tego czasu formacja przeszła transformację jakiej nie spotkała chyba żadna inna tego rodzaju instytucja na świecie. Opierając się na jej własnych danych, przez 30 lat zatrzymała ponad 900 zdrajców (zarówno polityków powiązanych z Rosją, jak i agentów obcych wywiadów) i około 2000 osób działających przeciwko integralności Ukrainy – większość z nich to działający na Krymie i wschodnich regionach państwa „separatyści”. W trakcie setek realizacji znaleziono przy nich broń, materiały wybuchowe, środki łączności. Często ulokowane w specjalnych skrytkach, czy wręcz założonych zgodnie ze szpiegowskimi procedurami „safe house’ach”.
W przypadkach mniejszej wagi, żeby nie wiązać sobie rąk zbieraniem dowodów w spawach oczywistych, poza granice wydalono 48 tysięcy podejrzanych obcych obywateli – przede wszystkim do Rosji i na Białoruś.
Tylko w 2021 roku oficerom SBU udało się zapobiec czterem atakom terrorystycznym i ponad dwóm tysiącom cyberataków. Bardzo różnej rangi. Od udaremnienia prób sparaliżowania elementów infrastruktury krytycznej, np. linii energetycznych, po zablokowanie farm trolli i tworzonych przez nie botnetów. A do tego zatrzymano 57 pracowników i współpracowników obcych służb specjalnych. Więcej niż na obszarze całej reszty Europy przez kilka lat.
Od agresji rosyjskiej tempo i sprawność działania nie zmalała. W ciągu 30 dni zatrzymanych zostało ponad 350 zwiadowców, dywersantów, sabotażystów i agentów. A przy okazji co najmniej kilkadziesiąt skrytek z bronią, kanałów łączności i dokumentów pozwalających na zrozumienie sensu powierzonych zatrzymanym zadań.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Sondaż Kantara. Ta sytuacja nie zmieni się, dopóki nie pojawią się kandydaci obywatelscy
Można mieć wątpliwości czy jakakolwiek służba na świecie, po przejściu tak gruntownej i bolesnej reorganizacji potrafiłaby tak dobrze stanąć na wysokości zadania.
A jak bardzo zaawansowane są zmiany w tej poradzieckiej służbie? Opowiadał mi w 2015 roku, Marek Biernacki, wtedy koordynator służb specjalnych w Polsce, o swojej rozmowie z ówczesnym szefem SBU Wasylem Hrycakiem. W rozmowie ten były dyplomata i polityk przyznał się, że w kierowanej przez siebie organizacji nie ma zaufania prawie do nikogo. A jego zadaniem jest tworzenie służby prawie od podstaw, ale tak, aby nie stracić żadnego wartościowego funkcjonariusza. Za to całkowicie niewybaczalna była korupcja i współpraca z kremlowskimi aparatem władzy.
Nic dziwnego. Liczba funkcjonariuszy podejrzewanych o kontakty z rosyjskimi i białoruskimi służbami wahała się około 1000. Podczas gdy wszystkich zatrudnionych było prawie 30 tys.
Poziom penetracji sięgał bardzo wysoko. Nie wracając do przykładów sprzed 2014 roku, można się powołać na sprawy aresztowanych w 2020 i 2021 członków ścisłego kierownictwa. W kwietniu 2020 roku aresztowany został generał Walery Szajtanow, jeden z szefów pionu antyterrorystycznego służby. Okazało się, że w 2014 roku blokował on niektóre działania przeciwko „zielonym ludzikom”, a później współpracował w przygotowaniu zamachów na Czeczenów i uciekinierów z Rosji, którzy przebywali w Ukrainie. Przede wszystkim miał pomóc rosyjskiej FSB w próbie zamordowania, zwalczającego Kadyrowa, czeczeńskiego komendanta Adama Osmajewa.
Jeszcze większy skandal został ujawniony w styczniu 2021 roku. Pierwszy zastępca szefa służby płk Dymytr Neskromny, odwołany z funkcji kilka miesięcy wcześniej, został aresztowany za zlecenie morderstwa. Zamordowany miał być gen. Andrij Naumow, szef pionu bezpieczeństwa wewnętrznego SBU. Miał być usunięty, ponieważ blokował protegowanych Neskromnego, nie pozwalając na powoływanie ich na wyższe stanowiska. Wynajęty cyngiel zawiódł, a śledztwo wykazało rolę byłego wiceszefa. Przy okazji kontrwywiad zabrał się za porządne wyjaśnienie powiązań Neskromnego ze służbami rosyjskimi.
ZOBACZ TAKŻE: Zrzutka na mini-noclegownię dla uciekinierów z Ukrainy
Jak trudna jest odbudowa zaufania po takich wpadkach może pokazać incydent z pierwszych dni marca 2022 roku. Już po wybuchu wojny, do Homla w Białorusi, pojechała ukraińska delegacja, aby rozmawiać z rosyjskimi odpowiednikami o zawieszeniu broni i korytarzach humanitarnych. Jeden z jej członków, Denis Kirejew finansista, który za kilka dni miał objąć funkcję szefa centralnego banku Ukrainy, został niespodziewanie zastrzelony przy próbie aresztowania. SBU zarzuciła mu zdradę. Okazało się, że niesłusznie. Następnego dnia wywiad wojskowy Ukrainy GUR zaprzeczył, aby był on zdrajcą. Wręcz przeciwnie, wspólnie z dwoma innymi osobami prowadził wywiadowczą operację specjalną.
Niewątpliwa tragedia, wynikająca z nieporozumienia. Z całą pewnością nie można twierdzić, że to obraz ogólnego braku profesjonalizmu służby. Za reputacją SBU stoją przede wszystkim dane o wyeliminowaniu z gry rosyjskiej FSB.
Kiedy Ukraińcy reformowali służby, szorujące w 2015 roku po zawodowym dnie, polscy politycy rządowi i ich nominaci w służbach, odziedziczywszy po poprzednikach całkiem profesjonalne struktury, zabawiali się Pegasusem. Porównując teraz nowoczesną służbę, jaką jest SBU, z jej polskimi odpowiednikami, można tylko powiedzieć, że trudno o przykład bardziej zmarnowanych kilkudziesięciu miesięcy. I to w czasie, gdy było wiadomo, że zagrożenie poważnym konfliktem rośnie.
Cлава Героям
O autorze
Piotr Niemczyk
W latach 90. dyrektor Biura Analiz i Informacji Urzędu Ochrony Państwa, wiceszef zarządu wywiadu UOP. Wieloletni ekspert Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Współorganizator Krajowego Centrum Informacji Kryminalnej. Członek Rady Konsultacyjnej przy ośrodku szkolenia ABW w Emowie. Obecnie jest niezależnym ekspertem ds. bezpieczeństwa