Polityka: analizy, dyskusje, program

Nasze teksty mają ambicję służyć głębokiej politycznej zmianie. Chcemy, by media organizowały opinię publiczną i reprezentowały ją wobec polityków -- nie tylko rządzących. Chcemy również, by stały się miejscem rzetelnej debaty, w której wykuwa się wizja lepszej Polski, Europy i świata.

Celem jest obywatelskie społeczeństwo

Bez debaty polityka nie jest możliwa. Bez debaty publicznej niemożlliwa jest polityka demokratyczna. Bez mediów jako czwartej władzy w państwie nie ma mowy o demokracji, której instytucje należą do obywateli.

Wyobraź sobie, że zamiast bojkotować Orlen, który uczestniczy w zamachu na niezależne media, co dziesiąty wyborca opozycji przeznacza miesięcznie równowartość jednego litra benzyny na fundusz społecznych mediów.
Wesprzyj projekt obywatelskich mediów

Polityka: analizy, dyskusje, program

Nasze teksty mają ambicję służyć głębokiej politycznej zmianie. Chcemy, by media organizowały opinię publiczną i reprezentowały ją wobec polityków — nie tylko rządzących. Chcemy również, by stały się miejscem rzetelnej debaty, w której wykuwa się wizja lepszej Polski, Europy i świata.

Władza na ulicy – nie teraz?


Wypada odpowiedzieć Cezaremu Michalskiemu. Jest zmorą tej nieistniejącej w Polsce debaty publicznej, że kiedy się pojawia jakaś propozycja, czyjaś próba sformułowania programowych lub choćby strategicznych projektów, wątek się rwie zanim się rozpocznie. Właśnie dlatego, że nikt nie odpowiada, nie słyszymy się nawzajem, nawet nie spieramy, nie ma kontynuacji, niczego. Michalski usłyszał, co jest chlubnym wyjątkiem, więc wypada usłyszeć i jego

Napisałem w Wyborczej, że władza leży dziś na ulicy, Michalski zaś twierdzi, że nie leży i pyta (na dowód), dlaczego jej w takim razie sam nie wezmę. Mój kłopot z odpowiedzią polega na tym, że pytanie choć miało być retoryczne, wyszło Michalskiemu idiotycznie. Odpowiedź jest aż nazbyt prosta – pomijając dość oczywisty fakt, że władzę brać w ten sposób chcą wyłącznie populistyczni autokraci, do których nie należę i wobec tego o czymś zupełnie innym pisałem, wziąć ją może oczywiście ktoś, kto ma na ulicę wpływ. To dziś zdecydowanie nie ja, ale raczej Ogólnopolski Strajk Kobiet i Marta Lempart, co zresztą Michalski jakoś przeczuwa, bo w widoczny i dość zabawny sposób budzi to jego grozę. Powiedziałbym też, że niezależnie od możliwych ocen szans obecny kryzys związany z prawami kobiet uczynił perspektywę zmiany władzy z pewnością bardziej realną niż kiedykolwiek w ciągu rządów PiS. To również Michalski przeczuwa i jego lęk z tym związany demonstruje się również zabawnie.

Fałsz agitacji opozycyjnego mainstreamu

Michalski pisze o niezbędnych warunkach upadku PiS, narzeka na radykalizm języka i postulatów protestów, pisze o koniecznej jednej liście opozycji – w jego tekście ten postulat jest sprawą główną. Nie jestem pewien, czy Michalski przeczytał tylko ten jeden mój tekst w Wyborczej – wydaje mi się, że nie, bo skądś się przecież dowiedział, że to moją zasługą było rozbicie KOD, słyszał też coś o starcie do Senatu wbrew kandydatowi PO. Nawet jednak w samym tym jednym tekście powinien Michalski zauważyć próbę sformułowania założeń strategii ruchu protestu, powinien też zobaczyć, że w dużej mierze jego i moje założenia są wspólne.

Ja tę wspólnotę dostrzegłem z pewnym zażenowaniem, bo Michalski mnie jawnie nie cierpi, co zwykle domaga się wzajemności, a w dodatku wypisuje rzeczy tak niemądre, że odnosić się do nich jest niezręcznością o czysto intelektualnym charakterze. Jedna lista była wszakże silnym elementem również moich postulatów. Minimalistyczne określenie celów było kolejnym. W moim tekście pojawił się nawet Senat i marszałek Grodzki jako drugi z możliwych ośrodków działania opozycji. Inicjatywa, o którą prosiłem, miała dać Grodzkiemu wpływ na tę tak dla Michalskiego niepokojącą ulicę. W ten sposób to Grodzki – nie ja – mógłby proces przejmowania władzy rozpocząć. Te rzeczy Michalski zauważyć musiał, a jednak był łaskaw je wszystkie pominąć i to dlatego uważam, że jego tekst jest zwyczajnie nieuczciwy.  Czytając, nie wierzę więc ani jednemu słowu.


PRZECZYTAJ TAKŻE: Brak zgody na powtórkę z Szydło


Mam oczywiście również inne niż osobista niechęć Michalskiego powody do tej niewiary. Pisze więc Michalski np., że sondaże pokazują jak „niepisowski elektorat” dzieli się dziś między PO, a Hołownię, co Michalski uważa za prezent dla Kaczyńskiego. To oczywiście nieprawda – nie to pokazują sondaże i Michalski (nie wierzę, by mogło być inaczej) dobrze o tym wie. PiS w sondażach spada, rośnie zaś zarówno PO, jak Polska 2050. Przepływ następuje z PiS do Hołowni i to wygląda na najsilniejszy dzisiaj trend. Nie widać w danych by Hołownia odbierał głosy Budce – niezależnie od tego, jak łatwe byłoby dziś to zajęcie.

Michalski wyraźnie sygnalizuje własne poinformowanie o kuluarowej polityce – m.in. o relacjach w zespole Rady Konsultacyjnej powołanej przez OSK. Należę do tej rady. I jeśli cokolwiek tu jest na rzeczy w pogłoskach o różnicach i napięciach, to należałem i należę do tych, którzy chcą konkretnych, politycznych rozwiązań obecnego konfliktu i twierdzą, że dialog z politykami i ich inicjatywa jest koniecznością. Michalski jednym tchem wymienia Michała Koboskę i Kubę Wygnańskiego jako zaangażowanych w partyjną inicjatywę Szymona Hołowni, co jest nieprawdą kolejną. Wygnański był i pozostaje dbającym o polityczną bezstronność działaczem społecznym i wyjątkowo krzywdzącą oraz szkodliwą nieuczciwością jest ubierać go w jakiekolwiek partyjne majtki. Trzeba by było podobnymi do powyższych przypisami opatrzyć niemal każde zdanie z tekstu Michalskiego, tyle jest tam nieprawd, więc może dam spokój wyliczankom. Ważniejsze jest dostrzec, po co Michalski pisze to wszystko. Pominięcia, przeinaczenia i nieprawdy są bowiem bardzo charakterystyczne i w dekonstrukcji niezmiernie łatwe.

Polityczna konkurencja w tle aborcji i pandemii

W 2019 roku start trzema blokami oznaczał dla opozycji pewną porażkę i wiedzieli o tym wszyscy partyjni sztabowcy oraz komentatorzy, do których Michalski się zaliczał. Wystarczyło przez d’Hondta przemnożyć wyniki wszystkich ówczesnych sondaży. Jednej listy domagaliśmy się jednak wówczas wyłącznie my, Obywatele RP, pikietując wszystkie trzy partie w tej sprawie i budząc tym zgrozę lub wyniosłe milczenie także u Michalskiego. Dziś jednak kalkulacje d’Hondtem obecnych wyników sondażowych nie dają zwycięstwa PiS. Tworzą inny kłopot – trzeba by się mianowicie z Hołownią dogadać, by mieć większość. Może nawet – o, zgrozo! – jako mniejszy koalicjant.

Wybory europejskie przegraliśmy w wyniku błędu Biedronia – pisze Michalski łaskawie, bo wśród winowajców mógł przecież wymienić Jażdżewskiego i jego antyklerykalne wystąpienie, film Sekielskich, tęczowe Madonny Eli Podleśnej i cipomaryjki w Gdańsku. Michalski udaje niewiedzę, kiedy nie wspomina, że zsumowane głosy KE i Biedronia to mniej niż głosy PiS w wyborach europejskich, które dla eurosceptycznego PiS powinny być nie do wygrania.


Michalski udaje wariata, kiedy nie widzi, że obecna w KE Barbara Nowacka nie wniosła do niej żadnych lewicowych głosów, a raczej sama straciła całą własną, jeszcze niedawno sporą wiarygodność. Błąd Biedronia – i o tym Michalski wie dobrze, a tylko tego nie mówi – polega na tym, że Biedroń odmówił politycznego samobójstwa i nie siadł w zamkniętym gabinecie do targów ze Schetyną o kilka biorących miejsc na listach. Mógł przecież, frajer, dostać ich od Schetyny więcej niż ich dostał od wyborców poddanych absurdalnemu akurat w tamtych wyborach szantażowi o „rozbijaniu głosów”. Z trudną do uwierzenia i doprawdy „heroiczną” konsekwencją Michalski brnie w formułę koalicji dyktowanej przez PO. Akceptuje cięcie „radykalnych” skrzydeł choćby za cenę utraty „radykalnych” wyborców, bo to następuje nieuniknienie. Oskarża więc PSL o nieodpowiedzialność i rozbicie jedności w wyborach parlamentarnych, choć PSL tracił w proponowanej koalicji tak samo wszystko, jak straciła Nowacka i straciłby Biedroń. Powołuje się na sukces „paktu senackiego”, choć on był w istocie dyktatem przynoszącym w rzeczywistości kilkuprocentową średnio utratę w stosunku do elektoratów partii opozycji głosujących do Sejmu. Po co to robi? Ano po to, by skłonić do politycznego samobójstwa Hołownię – bo to on jest w istocie przedmiotem jego największej troski. A nie populizm Kasprzaka. Bo Kasprzak żadnego znaczenia dziś nie ma – co jak co, ale to Michalski wie dobrze.

To więc nie Wygnański ubrał się w majtki Hołowni, to tylko Michalski spowity w seksowny błękit PO robi to, co PO robiła zawsze – tnie skrzydła. Aspirując do przywództwa w opozycji zdecydowana wchłaniać lub niszczyć konkurencję dokładnie tak, jak u siebie robi to Kaczyński.

Ideologia w tle

Pisze Michalski o zaledwie 22% Polaków popierających w sondażach postulat liberalizacji aborcji, podczas, gdy wyraźna większość opowiada się przeciw całkowitemu zakazowi i przeciw decyzji Przyłębskiej. Cóż, w niektórych innych badaniach poparcie dla liberalizacji prawa aborcyjnego przekracza 30%, ale zostawmy drobiazgi. W swej „niecałej prawdzie” nie dostrzega Michalski ani tego, że dzisiejszy elektorat PO to jakimś cudem jednak nieco mniej niż owe 22%, ani tego, że te same 22% to z kolei wyraźnie mniej niż suma poparć dla PO i Lewicy. I to jednak zostawmy – z sondażami tak bywa, że zawsze ujawniają niekonsekwencje w poglądach badanych. Są w badaniach inne rzeczy.


PRZECZYTAJ TAKŻE: To się wywróci, ale nie tak szybko, jaknam się wydaje


Tego rodzaju powierzchowne siłą rzeczy sondaże nabierają znaczenia dopiero w trendach. Z tej perspektywy warto byłoby zauważyć – skoro uznaje się za stosowne wymądrzać się w tej sprawie – że np. w lutym 2019 za liberalizacją opowiadała się większość ankietowanych i że wynik ten stopniał szybko, kiedy rozpoczęły się polityczne kampanie, w których doprawdy trudno powiedzieć, czy bardziej decydowało antyaborcyjne ujadanie pisowskiej propagandy, czy pieprzenie o nieważnych „tematach zastępczych” ze strony zwłaszcza właśnie PO. Wygląda jednak na to, że decyduje to drugie. Ów przełomowy wynik zawdzięczaliśmy nie tyle zmianom wśród wyborców prawicy (zauważalnym, ale przecież powolnym), co bardzo wyraźnym wśród wyborców PO (bo to oczywiście właśnie tu ogromna większość opowiadała się za liberalizacją). To im zatem przeszedł ów niedawno nabyty „radykalizm” w toku politycznych „bitew o wszystko”, w których o „tematach zastępczych” należy zapomnieć. To przede wszystkim chciałbym polecić uwadze Michalskiego i uwielbianych przezeń „herosów zjednoczenia” z PO. Nie sądzę, żeby ktokolwiek w tym towarzystwie zdawał sobie sprawę, jakie zło sprawia gadaniną o „kwestiach światopoglądowych”.

Wraz ze skrzydłami tnie więc również Michalski zawartość mainstreamowej politycznej poprawności, a to jest co do konsekwencji nieporównanie gorsze od wycinania konkurencyjnych ekip.

W stronę strategii

Jest jedna rzecz, którą widzę z Michalskim identycznie. Znaczna część wyborców PiS, w niektórych badaniach większość, potępia decyzję Przyłębskiej i zakaz aborcji. To najcenniejszy dar Kaczyńskiego dla opozycji, bo on odbiera resztkę legitymacji jego władzy. Z tych względów koncentracja na tym postulacie miałaby sens ogromny – gdyby tylko była możliwa. Znalezienie takiej możliwości postulowałem w tekście, na który Michalski (rzekomo) odpowiada. Widziałem tę możliwość w Senacie i w dającej się tam wypowiedzieć (orędzie Grodzkiego docierające do wyborców PiS) ofercie natychmiastowego rozejmu w wojnie niechcianej przez wyborców PiS, a rozpętanej przez Kaczyńskiego – koniecznego wobec zagrożeń pandemii. Tę ofertę odrzucono bez rozmów – rozmów nie dało się nawet podjąć, choć nie ja jeden próbowałem, o czym Michalski prawie na pewno wie również.

Michalski obserwuje spadkowe tendencje protestu i opisuje je, jakby naprawdę wierzył, że powściągnięcie języka byłoby tu rozwiązaniem. Otóż nie może nim być, bo protest i wszystkie jego cechy są formacyjnym doświadczeniem pokolenia, które ostatnio wyległo na ulice w sporej mierze dzięki Morawieckiemu i decyzjom o zamknięciu szkół. Ów radykalizm – najczęściej wyłącznie werbalny, ale często również światopoglądowy – jest jego znakiem rozpoznawczym. Spadkowe tendencje charakteryzują każdy protest – zwłaszcza wtedy, kiedy demonstracje przynoszą rozczarowanie, nie osiągając spełnienia postulatów. Po wielkich demonstracjach z 30 października – przestrzegałem przed tym wielokrotnie – każda następna po prostu musi być słabsza i jest krytycznie ważne, by potencjał protestu skierować w inną stronę niż tylko wyrażanie własnych poglądów. Jedną z ważniejszych dla mnie danych jest w kontekście dynamiki ruchu protestu ta, że 30% badanych uważa, że protest będzie bezskuteczny. Jeśli rzeczywiście będzie, wzrośnie grono ludzi wytresowanych w wyuczonym pesymizmie i przekonanych, że na rzeczywistość nie ma żadnej rady. Bo większość tych, którzy krzyczeli „wypierdalać” najwyraźniej szczerze sądziło, że rząd od tego rzeczywiście upadnie. Otóż nie upadnie w wyniku samych tylko nawoływań i wojowniczość sformułowań haseł nie ma tu nic do rzeczy. Tam więc, gdzie ja proponuję polityczne inicjatywy zmierzające do przedterminowych wyborów, Michalski szansę widzi w zwarciu szeregów wokół PO – partyjnie – i wokół „kompromisu” – ideowo.

Im gorzej, tym lepiej

Jest przy tym charakterystyczne, że niczego innego nie proponuje. Nie zająknął się słowem na temat pandemicznego kontekstu, choć twierdzi, że odnosi się do mojego tekstu, a w nim właśnie pandemia była problemem głównym i najważniejszym powodem do rozejmu, którego konieczne warunki trzeba pilnie wyartykułować. To jest najbardziej dla mnie przerażający wymiar strategii PO, którą – jestem przekonany – Michalski streścił. Bo, że ją streścił, widać choćby po wymienionym w tekście Kubie Wygnańskim. Wygnański wystąpił również do Senatu z bliźniaczo podobnymi wnioskami. Tyle, że o tym nie pisał publicznie, a swoim zwyczajem „suflował” w osobistych kontaktach. W odpowiedzi publicznie piętnuje go Michalski jako rozbijającego jedność dywersanta od Hołowni. Taką zatem recenzję musiał Michalski usłyszeć od znajomych z PO, a ma ich – w to wierzę bez trudu – więcej niż ja i lepiej zorientowanych.

Strategia „heroicznie jednoczonej opozycji” ma zatem polegać na recenzowaniu rządu w oczekiwaniu, że on się przewróci pod ciężarem kryzysu. Obok w portalu wiadomo.co Radosław Markowski wyraził to wprost – ten się przynajmniej nie boi, pisze wprost i uzasadnia to oczywiście niepusto. Owszem, to się może zdarzyć. Za jaką jednak cenę, nie chcę nawet myśleć, choć bardzo się obawiam, że wkrótce wszyscy będziemy myśleć wyłącznie o tym, kiedy skutki pandemii dopadną nas na dobre.

Być może da się liczyć na upadek rządu Morawieckiego, jednak zakładać, że skorzysta na tym PO byłoby sporą naiwnością. Równie dobrze Ziobro z Konfederacją i gotową wdziać brunatny kostium tą częścią PiS, gdzie się wciąż tęskni za złotymi czasami Szydło, mógłby być wygranym w obecnym parlamencie. W nowych wyborach, które rozpisze upadająca w chaosie władza, wróżby wydają się jeszcze mniej pewne.

Proponowane przez Michalskiego zwieranie szyków jest w rzeczywistości nie realistycznym trwaniem przy sprawdzonych, choć nienajlepszych wzorcach – jest skrajnie nieodpowiedzialnym igraniem z ogniem w chaosie. Trzeba dzisiaj po prostu wziąć odpowiedzialność, bo tego potrzebujemy. PO nie zbuduje zresztą wiarygodności na demonstrowanym dzisiaj kunktatorstwie. Przegra. Już przegrywa.

Uwiąd i cenzura

Kluczowe dzisiaj sprawy są trzy. Pandemia i jej skutki jest pierwszą z nich. Kryzys polityczny i konstytucyjny wręcz impas w sprawie aborcji jest drugą. Trzecią jest wygrywająca strategia w wyborach – tu dorobiliśmy się wyłącznie recept na klęskę nawet wtedy, kiedy na opozycję głosuje większość. We wszystkich tych sprawach jakbyśmy się umówili unikać dyskusji i propozycji. Zaniechania obciążają zarówno polityków opozycji jak i ludzi mediów – z Cezarym Michalskim włącznie.

Pandemię zostawię, bo choć ona jest najważniejsza, to jest okolicznością nagłą i nową. Tu powinno być jasne, że na władze liczyć się nie da, a rozmiar przewidywalnej katastrofy jest tego rodzaju, że recenzowanie władzy oznacza w gruncie rzeczy współodpowiedzialność za skutki jej zaniechań – tu trzeba działania i nie jest oczywiście prawdą, że opozycja jest bezbronna dlatego, że PiS ma większość w parlamencie. Opozycja ma Senat, część samorządów i mogłaby mieć autorytet zapewniający posłuch. Nie ma rozumu. I nie ma jaj.

Aborcja. Dwa lata temu po dekadach ciężkich zmagań gigantycznej transformacji dokonała w tej sprawie Irlandia. Stało się to z udziałem parlamentu, ale również z wykorzystaniem „trzeciej izby” – czyli „obywatelskiego zgromadzenia” (citizen’s assembly jest tu nazwą lepszą niż polskojęzyczny panel obywatelski), którą akurat Senat mógłby w Polsce powołać właściwie natychmiast. Kluczową rolę odegrało również referendum, którego wynik był miażdżący, choć pytanie dotyczyło wprost wyłącznie odblokowania konstytucyjnego zakazu liberalizacji. Choć od tego wydarzenia minęły dwa lata, nie widzę w polskich mediach – przy wszystkich tych hecach wokół aborcji w Polsce – ani jednego rzetelnego omówienia tego, co zrobiono w Irlandii i co mogłoby być możliwe w Polsce. Nawet wzmianek o tym nie widać.

Przypomnę więc, że jeszcze chwilę przed tamtejszymi rozstrzygnięciami żadne sondaże nie pokazywały w Irlandii przewagi zwolenników uwolnienia aborcji. Jednak wśród około setki statystycznie dobranych przedstawicieli irlandzkiego społeczeństwa w „trzeciej izbie” znalazł się raptem jeden „obrońca życia” tak radykalny, że aborcję uznał za niedopuszczalną w żadnym momencie ciąży nawet w przypadku zagrożenia życia kobiety. Ujawniła się również czwórka „radykałów” dopuszczających aborcję w każdym momencie z dowolnych powodów. Ogromna większość opowiedziała się za rozwiązaniem tylko o krok mniej radykalnym – za aborcją „na życzenie” do 22 lub przynajmniej 12 tygodnia. Odpowiedzi na pytania o dopuszczalność aborcji w innych okolicznościach pokazywały oczywiście tylko większą przewagę zwolenników liberalizacji. „Zgromadzenie obywatelskie” miało gigantyczny wpływ na opinię publiczną – tę zaskakującą w stosunku do sondaży decyzję podjęło bowiem grono „zwykłych ludzi” (people like us), którzy w odróżnieniu od ogółu innych zwykłych ludzi mieli szanse zapoznać się ze wszystkimi, również bardzo skrajnymi poglądami, wysłuchać argumentów, przeanalizować dane i wreszcie porozmawiać ze sobą. To byli ludzie, którzy nie zabiegali przy tym o popularność, żadnych politycznych karier nie robili – po prostu odpowiadali na pytania, żeby rozwiązać problem. W tej sytuacji referendum przyniosło miażdżące zwycięstwo prawu o pełnym dostępie do aborcji i niezwykle silną społeczną legitymację parlamentowi, który je uchwalał.


PRZECZYTAJ TAKŻE: Upadek


Model oparty na doświadczeniach irlandzkich proponowaliśmy i proponujemy dziś. O tym jednak wciąż cicho zarówno na politycznej lewicy, jak w centrum. Publicyście Michalskiemu powinno być jednak wstyd, że nie napisał o tym słowa. Nie jemu jednemu oczywiście. Irlandią powinniśmy się zaś interesować choćby dlatego, że pomimo tego rozstrzygnięcia tamtejsze wersje Ordo Iuris nadal prowadzą kampanię, zastraszaniu ulegają lekarze i kobiety, napięcie nie zniknęło bez śladu. Ja sam wyprowadzam z tego wniosek, że legitymacja i status prawa o aborcji muszą być w Polsce silniejsze niż tam – Michalski oraz podobni mu „publicyści centrum” oraz politycy robią natomiast najwyraźniej wszystko, by żadne wnioski wyprowadzone nie zostały. Ciąć skrzydła – to wszystko, co ma wiedzieć „rozsądny centrysta”.

Wybory i jedna lista. Otóż dało się oferować Biedroniowi uczciwą, a nie zabójczą ofertę połączenia list z PO. W otwartych i międzypartyjnych prawyborach. Przez kilkanaście lat tę strategię niezwykle skutecznie stosowała kompletnie wcześniej rozbita, skompromitowana i pozbawiona szans centrolewica włoska – i była to strategia, która przyniosła szereg miażdżących zwycięstw. Ktoś o tym kiedykolwiek miał szansę dowiedzieć się z polskich mediów? Słowa o tym. I choć Michalski odpowiada – jak twierdzi – na mój tekst w Wyborczej, to tam o prawyborach jest mowa. W tej kwestii jednak obowiązuje ta sama niepisana umowa – nie dyskutować, milczeć, tej propozycji nie ma.

Polityczne centrum i medialny mainstream tkwi w tej sposób w intelektualnej impotencji, w której da się wyłącznie powtarzać zaklęcia o jedność i paść kunktatorską impotencję rzekomo centrowych polityków PO.

Płaska Ziemia w politycznym centrum Wszechświata

Twierdzić dzisiaj, że zwycięstwo opozycji jest możliwe wyłącznie wtedy, kiedy Hołownia z Biedroniem zapiszą się do PO lub w podobny sposób przystąpią do koalicji, jest jak bronić teorii o płaskiej Ziemi.

Cezarego Michalskiego czytam od dawna. Dość często z przyjemnością, niemal zawsze z uwagą. Fascynująca wydaje mi się ewolucja jego poglądów. To jest oczytany człowiek, choć – jak mi się zdaje – mamy nieco odmienne zestawy ulubionych lektur. Michalski jest bardzo inteligentny, a nie poniżej przeciętnej – zwłaszcza jeśli za punkt odniesienia weźmiemy kwalifikacje naszych polityków. Jak to możliwe, że jest płaskoziemcą? Otóż wcale nie jest.

On tylko ubrał się w partyjne majtki, zawziął się i uparł, wierząc, że tak trzeba. Co go przywiodło do tej rozpaczliwej kondycji? Tego nawet nie chcę dociekać, bo choć on mnie nie cierpi, ja go lubię od dawna. Ważne i dość przerażające jest, że nie on jeden tak się uparł. Ważne, że piętnuje i palcem pokazuje ubranych w inne gacie kolegów. Dostało się Wyborczej. Bo publikuje „manifest Kasprzaka” oraz dlatego, że jej oszalali na radykalizm dziennikarze fałszywie opisują protest kobiet. Politycznie centrowy portal wiadomo.co wyklucza więc z centrum – to proponuje Michalski – nie tylko pieniacza Kasprzaka, ale również Gazetę Wyborczą. Brawo!

O autorze

Dlaczego obywatelskie media są ważne? Chwila prawdy: Google Trends - zestawienie częstości wyszukiwania polityków w internecie

W dziale Polityka

Wash and go

W piątek rano (26 maja) ukazała się w Gazecie Wyborczej wnikliwa rozmowa Danuty Subbotko z generałem Januszem Noskiem,

Czytaj »

Stan rozmów

Jeśli wspólna lista opozycji jest niezbędna, a jest, to poważne rozmowy o niej należy prowadzić z Koalicją Obywatelską, bo to ona

Czytaj »

Wyborcy 18-24, głupcze

Dołożyłem się do zbiórki na Sondaż Obywatelski i nie żałuję. Wyniki sondażu nie będą miały realnego wpływu na ostateczny kształt list

Czytaj »

Program PiS i Jan Paweł II

Prezes Kaczyński ogłosił ostatnio, że partia rusza w teren rozmawiać z ludźmi. Podkreślał, że PiS to partia, która realizuje program. „PiS

Czytaj »

Obywatelski pakt senacki. Apel

Stwórzmy komitet na rzecz Obywatelskiego Paktu Senackiego – spróbujmy perswazji i presji, by skłonić cztery partie do udziału w sensownej

Czytaj »

Plotki o „Pakcie senackim”

Czwórka partii może wystarczyć w Warszawie. Ale nie wystarczy nawet w tych 61 okręgach, w których opozycja ma przewagę. Na pewno nie wystarczy, by jakikolwiek

Czytaj »

Koń lub Pakt Obywatelski

Obywatelski Pak Senacki? O co chodzi, po co obywatelski, skoro pakt senacki został uzgodniony i trwają rozmowy już tylko o personalnych szczegółach?

Czytaj »

Wielkie udawanie

Nie wszyscy śledzą uważnie i interesują się sprawami publicznymi. Mają do tego prawo, choć budzi to usprawiedliwione zastrzeżenia. „Nie

Czytaj »

Eksperyment

KO (PO) deklaruje chęć utworzenia wspólnej listy. Inna rzecz, że te propozycje Tuska mają -na ile zdołałem sprawdzić

Czytaj »
komitety obywatelskie

Rachunki krzywd i racja stanu

Podmiotem w wyborach musi być ruch obywatelski. Tylko on jest w stanie wygrać 276 mandatów, nie mówiąc o 305. I tylko on oraz jego przedstawiciele mają szansę zdobyć prawdziwe społeczne zaufanie, a ono przesądza o wszystkim. Musimy powtórzyć mobilizację i wynik z 1989 roku – inaczej przegramy wojnę nazajutrz po wygranej bitwie.

Czytaj »

Stan zagrożenia

Nad Europę i Stany Zjednoczone dotarła kolejna fala ekstremalnych upałów i towarzyszące jej inne zaburzenia klimatyczne zagrażające życiu

Czytaj »

Kosztowna nieobecność

Donald Tusk podsumował „na gorąco” i krótko czwartkowe „historyczne wydarzenie”, jak określił spotkanie przywódców europejskich w Kijowie

Czytaj »
KPO

Czy Unia „kupuje czas”?

Dzisiaj, po wstępnej dyskusji z początku tygodnia, Komisja Europejska powinna zaakceptować polski Krajowy Plan Odbudowy. W czwartek przyjęty

Czytaj »
wybory

Algorytm porażki

O Kaczyńskim, PiS-ie i całej tej zachłannej i pozbawionej skrupułów władzy pisać teraz nie będę. Dość już o tym pisałem. Dość

Czytaj »
polityka energetyczna

O „ruskim” to gazie piosenka

Dramatycznie niski jest poziom publicznej debaty w Polsce. O sprawach ważnych właściwie nie rozmawia się w ogóle. Dotyczy to polityków,

Czytaj »
pieniądze za praworządność

Różne sposoby na samobójstwo

Wczorajsza „Polityka” przyniosła ważny wywiad Jerzego Baczyńskiego z Donaldem Tuskiem. Polityk w Polsce, który powie: „Ani grosza dla

Czytaj »
Węgry

Węgrzy przegrali wybory

Węgrzy przegrali wybory. Brzmi to dziwnie, skoro ktoś je przecież na Węgrzech wygrał, a w demokracji wybory są zawsze wygraną. Tyle,

Czytaj »
Andrzej Duda

Orędzie Prezydenta

Oczywiście, że nie można mu wierzyć. Gdyby robił to, co powinien, by jego działania i decyzje były adekwatne do wypowiedzianych we wczorajszym orędziu słów,

Czytaj »
jedna lista

Kanonada

Żądania wspólnej listy wyborczej całej opozycji powinny być adresowane przede wszystkim do KO i Donalda Tuska – bo jego wezwania do jedności to polityczna mimikra, a nie żaden realny plan. Żądania powinny dotyczyć tego, jak tę listę konstruować, by dla pozostałych partii udział nie oznaczał samobójstwa. Słychać te żądania dziś powszechnie, zwłaszcza w Gazecie Wyborczej, ale nie tylko. Tkwi w tym paradoks, o którym warto chwilę pomyśleć – dlaczego teraz, a nie np. przed wyborami w 2019 roku, skoro to wtedy sytuacja była jednoznaczna, a dzisiaj nie jest? Przede wszystkim jednak ów postulat przybrał dziś postać politycznej kanonady, w której m.in. sam wziąłem udział. Tusk wzywa, pozostali odmawiają i to oni są celem artyleryjskiego ostrzału. Jego efekt zaczyna już być widoczny w sondażach. To nie tylko niesprawiedliwie jednostronna polityczna nawalanka, ale i gra bardzo niebezpieczna. Tak grać nie wolno. Zarówno z pryncypialnych, jak i strategicznych powodów. W tej grze głosy wszystkich polityków brzmią fałszywie. Próbujmy patrzeć trzeźwo, bez uproszczeń, bez wypierania rzeczywistości. To nie jest tekst „tożsamościowy” i na pewno nie ku pokrzepieniu serc. To jest tekst o tym, jak być może da się wygrać, a jak na pewno nie.

Czytaj »
wybory

Teraz jest właśnie na to czas!

Nie rozumiem i jak obserwuję (przynajmniej w mojej „bańce środowiskowej”) inni też nie rozumieją, a większość jeszcze oprócz tego jest okropnie

Czytaj »
Państwo PiS

Rozmowy w Genewie a sprawa polska

Polska nie tyle jest, co została podzielona na dwa zwalczające się obozy. Została podzielona przez konsekwentnie i w pełni świadomie prowadzoną

Czytaj »
TVN

PiS niszczy wolne media, bo tego chce

Kaczyński zrobił to, co planował. Uderzył i zmierza do likwidacji niezależnej od władzy, kontrolującej i demaskującej władzę, najsilniejszej i najpopularniejszej stacji

Czytaj »
Państwo PiS

Jakoś to będzie… Jak? Nieważne

Przez ten cholerny litewsko-polski romantyzm i sienkiewiczowskie awanturniczo-tkliwe powiastki o dzikich polach, w Polsce polityki nie traktuje się poważnie. Ciągle

Czytaj »
KOD; Komitet Obrony Demokracji; Prawybory

Do przyjaciółek i przyjaciół z KOD

Kandydujcie. Z obywatelskich list, nie z tych, które partie układają dla siebie. Zbudujmy obywatelską reprezentację, której głosu nie będzie już można po prostu zignorować, jak robiono to zawsze dotąd w odpowiedzi na wezwania do wspólnej listy, do prawyborów, do zdecydowanych działań poza parlamentem i do przeróżnych innych rzeczy – i jak zignorowano nasz głos z tą wyjątkową ostentacją, na którą w osłupieniu patrzyliśmy w czasie niesławnej, zawstydzającej i upokarzającej nas sejmowej owacji. Nie apelujmy już tylko do rozsądku i sumień polityków. Zmieńmy pozycje w ich kalkulacjach.

Czytaj »
aborcja

Mniejsze zło już nie istnieje

Z oskarżeniami swoich mamy oczywisty kłopot. Może jednak my wszyscy, którzy głosujemy we wciąż przegrywanych wyborach, chodzimy na demonstracje, robimy, co możemy lub chociaż myślimy, co zrobić się da, powinniśmy się wreszcie dowiedzieć, że politycy opozycji rozgrywają inny mecz niż my.

Czytaj »
Piotr Szczęsny

Kasprzak pisze do Tuska

W dniu 6 rocznicy wyborów z 2015 roku, kiedy PiS przejął samodzielnie parlamentarną większość po raz pierwszy w historii III RP (lub IV), Paweł Kasprzak w otwartym liście do Donalda Tuska formułuje 8 punktów możliwej mapy drogowej, która poprzez wyborcze zwycięstwo ma szansę zakończyć polski kryzys i polską wojnę.

Czytaj »
Unia Europejska

Jak nie wyjść z Unii?

To, że przekroczyliśmy granicę prowadzącą do wyjścia z Unii nie budzi dzisiaj już wątpliwości. Aktualny przekaz dnia PiS brzmi

Czytaj »
obywatelski sejm

Utopia Obywatelskiego Sejmu

Kiedy myślimy o wyborach, o tym, że one przesądzą o wszystkim, to oczywiście cel – to właśnie „wszystko”, o które toczy się gra – odsuwa na bok wszystkie inne sprawy. W wyborach startują partie i między bajki można spokojnie odłożyć marzenia o jakichś bezpartyjnych konstrukcjach i kandydatach. Żaden ruch społeczny – choćby był najsilniejszy – w wyborczej perspektywie nas nie interesuje. To błąd i o tym za chwilę. Ale trzeba przede wszystkim znać perspektywę i miarę, a więc wiedzieć to przede wszystkim, że dziś jest już bardzo jasne, że „pewniakiem” w wyborach – tą partią, której szanse w pokonaniu PiS są i pozostaną największe bez porównania z konkurentami na opozycji – jest PO z ową atomową bronią, którą jest w niej Donald Tusk. W tym sensie liczy się dzisiaj niemal tylko to. Można się na to zżymać i są ku temu powody, które sam znam aż nadto dobrze, ale to byłoby po prostu daremne.

Czytaj »
Koniec hegemonii 500 plus

Zdradzona rewolucja, zakonnica na pasach

Kilka faktów w cieniu burzy o Fundusz Odbudowy oraz dwa znakomite teksty, które gorąco polecam w Polityce świadczą o tym… – że zakonnica zaszła już w ciążę, proszę Państwa. Zbliża się właśnie do pasów, a nietrzeźwy za kierownicą jest nie tylko Komorowski, ale również Lewica i reszta polityków, polityczni badacze, komentatorzy i opinia publiczna. Czy wobec tego sam uważam się w tym towarzystwie za jedynego trzeźwego? Skądże – raczej po prostu czego innego się nałykałem.

Czytaj »
aborcja

Nigdy, przenigdy, nie będziesz szedł z nami

Oto przed nami Michnik-dziaders, ojciec chrzestny tych, co to polską demokrację, nas i nasze dzieci sprzedali chciwym, zdegenerowanym klechom. Ślepy na własne błędy i winy, arogancki, zarozumiały, wiecznie pouczający, wróg dzisiejszej antyklerykalnej rewolucji, odklejony od rzeczywistości, nierozumiejący współczesności, wart najwyżej wzruszenia ramion. Znajduję ledwie pojedyncze wyjątki wśród mnóstwa jakże chętnie i pewnie wypowiadanych potępień. Wielu moich serdecznych przyjaciół i wielu tych, z którymi w ostatnich latach stałem ramię w ramię w czasem niełatwych sytuacjach – wszyscy ci ludzie porządni i czasem przecież mądrzy albo dzisiaj Michnika nazywają tłustym kocurem, co to na III RP dorobił się majątku i wygody, albo skazują go na zapomnienie. Na nieważność. Niektórzy wprawdzie łaskawie i sprawiedliwie „uznają zasługi”, ale odmawiają jakiejkolwiek wagi temu, co Michnik mówi i pisze dzisiaj.

Czytaj »
Biedroń

Dziura po Ferencu. Prawybory, co z nimi dalej?

W poniedziałek, 15 marca, przecierając ze zdumienia oczy, oglądaliśmy zjazd wszystkich liderów politycznej opozycji na wspólne wystąpienie w Rzeszowie. Skład był taki, że aż wzrokiem szukałem Joe Bidena… Wygłupiam się złośliwie, bo patrzyłem na to z goryczą, kiedy się wszyscy inni cieszyli. Radość – to powinienem powiedzieć wyraźnie pomimo goryczy – jest w pełni uzasadniona. Choć jest też mocno głupkowata – co z kolei trzeba wygarnąć otwarcie. Wreszcie! Opozycja – cała! – popiera wspólnego kandydata w przedterminowych wyborach prezydenta miasta. Kandydat ma przy tym spore szanse. Przeciw niemu nie występuje Zjednoczona Prawica, ale prawica zdezintegrowana. Jest kandydat od Ziobry, jest od Gowina i jest z PiS. Odwrócone role.

Czytaj »
Cambridge Analityca

Wielka Rewolucja Idiotów

Nie wiem, jakie Państwo mają plany na dzisiaj, ale ja idę siedzieć. Na krótko: dwa dni raptem – nic wielkiego. Tymczasem zostawiam tekst, na który spodziewam się zastać trochę odpowiedzi, kiedy wyjdę. Przeczytam wtedy zapewne między innymi, jakim jestem symetrystycznym idiotą i zdradziecką szują. Niemniej skoro każdy ma prawo do własnych zmartwień i swoje żale wylewa bez skrępowania publicznie dzięki nowym mediom, to mam to prawo i ja. Moje zaś zmartwienia związane ze złą władzą są oczywiste. Niewarte więc szczególnej uwagi i nie tak poważne jak te, które wywołuje u mnie kondycja „naszej strony”, a zwłaszcza nikłość szans wobec samego tylko faktu istnienia stron. Samo ich istnienie i spór lub konflikt – to jest poniekąd niezależne od racji, które za każdą ze stron stoją. I jest od nich ważniejsze. Gdyby było inaczej, demokracja byłaby kiepskim wynalazkiem i od władzy ludu, siłą rzeczy niezupełnie roztropnego, wszyscy powinniśmy woleć raczej platońskie królestwo filozofów. Niejasne to trochę, prawdą? Cóż, proszę zatem przeczytać poniższe… Życzę miłego dnia, ciekawej, mam nadzieję, jak zwykle długiej i zawiłej lektury. Do zobaczenia wkrótce 😉

Czytaj »
PiS

Tym państwu dziękujemy

Fala oburzenia przetoczyła się przez media z powodu przegłosowanej w Sejmie decyzji o podwyżkach pensji polityków na urzędach – w tym

Czytaj »
wybory prezydenckie

Logiczne trudności Realpolitik

Musimy dziś już organizować się do wyborów parlamentarnych. Wiedząc, że one mają wszelkie szanse odbyć się wcześniej niż za trzy lata. Do wyborów musi pójść ruch obywatelski, by na nowo zbudować ustrój wspólnego państwa, wyznaczyć reguły demokratycznej gry

Czytaj »